Krzysztof Wielicki - wywiad
Wywiad przeprowadzony w Tatrach 13.04.2014
Krzysztof Wielicki to jeden z najsłynniejszych polskich himalaistów. Jest piątym człowiekiem na świecie, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Na Mount Everest, Kanczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Nowe drogi wyznaczył podczas samotnej wspinaczki na Shisha Pangmę oraz Dhaulagiri. Samotnie zdobył Gasherbrum II i Nanga Parbat.
Był kierownikiem wielu wypraw w ostatnich latach, w tym ekspedycji na Broad Peak w marcu 2013 roku. Jest też członkiem The Explorers Club. Specjalnie dla Onetu udzielił wywiadu podczas Akademii Górskiej w Tatrach.
Albin Marciniak: Jesteś himalaistą, ale lubisz Tatry i często w nie wracasz.
Krzysztof Wielicki: Zaczynaliśmy w Tatrach - w miejscu bardzo ważnym, szczególnie na początku kariery każdego z nas.
Pamiętasz swój pierwszy raz w Tatrach?
Oczywiście. Zupełnie pierwszy raz był z moim tatą, na wycieczce. Później był kurs skałkowy i pierwszy obóz na kartę taternika. Naprawdę jednak to Tatry zrobiły na mnie wrażenie zimą. Widać ich potęgę, stają się wtedy groźne, a ja lubię góry, kiedy są groźne.
Masz swoje ulubione miejsce w Tatrach?
Zamarła Turnia ze względu na słońce, Galeria Gankowa i Kazalnica, ale miło wspominam też Batyżowiecką Dolinę, Kołowy Szczyt czy Jastrzębią Turnię
A miejsca, w których odpoczywasz?
Zresetować to jednak przy którymś ze stawów, gdzie nie ma ludzi. Dawniej mieszkaliśmy często w kolebach w Dolinie Wielickiej, pod Kaczym Szczytem czy w Batyżowieckiej - wokół była tylko cisza i świstaki. "To se ne wrati".
Od czego powinni zacząć młodzi ludzie, żeby docenili Tatry?
Moim zdaniem od turystyki kwalifikowanej, w której zakładają sobie pewien plan. Najpierw powinno się wybierać szlak łatwiejszy, potem trudniejszy, a potem jeszcze trudniejszy; wreszcie włączyć elementy wspinania, a wszystko w towarzystwie doświadczonych, starszych kolegów lub przewodników. Powoli podnosić sobie poprzeczkę, bo tu nie ma drogi na skróty.
Sami w Tatry absolutnie chodzić nie powinniśmy?
Zawsze lepiej iść z kimś doświadczonym. To nie musi być przewodnik, ale choćby tata czy dziadek, który w górach spędził dużo czasu. Wychodzimy rano, by wrócić wcześniej do schroniska i w ciepłym sezonie uniknąć burz.
Jesteś piątym człowiekiem na świecie, który zdobył Koronę Himalajów. Zamknąłeś pewien rozdział, ale wciąż wracasz w te góry.
Gdy skończyłem Koronę Himalajów, zacząłem się wspinać w różnych górach na świecie, ale po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że Himalaje to magnes, który przyciąga. Wróciłem w Himalaje i pozostałem im wierny. Wspinanie w górach wysokich zawsze mi najlepiej wychodziło.
Jesteś legendą w środowisku górskim. Masz za sobą wiele znakomitych wejść- solo i nowymi drogami; kilkukrotnie, do skutku, atakowałeś K2. Zdobyłeś nawet ośmiotysięcznik w gorsecie, z uszkodzonym kręgosłupem.
To nie jest chyba dobry przykład. Nie chciałbym młodym ludziom mówić, że tak należy robić, ale to jest też przykład na to, że jeżeli się chce, to można.
Jesteś także znany ze swojej świetnej wydolności.
I bezczelnie to wykorzystywałem, jak to nazywają lekarze, uprawiałem "gospodarkę rabunkową". Rzeczywiście jednak, o możliwościach w górach wysokich w 50-60 % decyduje genetyka.
Potrafiłeś zdobyć ośmiotysięcznik w ciągu jednej doby.
Myślę, że wielu ludzi może to zrobić, ale mi łatwiej to przychodziło dzięki predyspozycjom do szybkiego poruszania się w górach.
Z 14 ośmiotysięczników zimą zdobytych zostało 12, z których 10 przypadło Polakom. Masz ochotę na włączenie się jeszcze do walki o zimową koronę?
Minione sukcesy stworzyły historię światowego himalaizmu zimowego i - nie z perspektywy osobistej, ale z perspektywy polskiego alpinizmu - wydaje mi się że dobrze by było, gdyby Polacy włączyli się w tę ostateczną rozgrywkę. Nanga Parbat prędzej czy później "padnie" zimą.
Największe wyzwanie zimowego alpinizmu to jednak K2 i nie powinno tam zabraknąć Polaków. Dobrym pomysłem jest chyba zorganizowanie wyprawy międzynarodowej w oparciu o bazę polską, z polską inicjatywą i polskim wejściem. Jest kilka osób, które z sukcesami wspinało się zimą.
Na K2 byłeś wiele razy. Chcesz być w tym zespole?
Na pewno chciałbym pokierować taką wyprawą, ale nie myślę o wejściu. Uważam że trzeba dać szansę młodym ludziom, aby pisali historię i kontynuowali nasze działania.
Na kiedy wyprawa jest planowana?
To duży problem finansowy, więc przygotowania mogą potrwać. Jeśli chodzi o skład, można już rozmawiać o pewnej grupie osób.
Kto może w niej być?
Nie chciałbym o tym mówić, gdyż niektórzy przechodzą testy. Postawiłbym na młodych, których mógłbym wesprzeć swoim doświadczeniem.
Do K2 przymierzają się Rosjanie, więc jest ryzyko, że to oni mogą być pierwsi. Mam nadzieję, że zdążymy przed lub z nimi.
Z Denisem Urubko w składzie?
Denis w 100% jest zdecydowany i jeżeli tylko będzie okazja, to możemy na niego liczyć.
Świetnie. Zmieńmy nieco temat. Przymierzasz się do wydania książki.
To wywiad-rzeka, niejako podsumowanie mojego życia górskiego, choć nie jestem na samym końcu tej drogi. Czas jednak pokazać ludziom, jak było wcześniej, zderzyć historię z teraźniejszością. Obecnie usilnie namawiam wydawcę...
Kiedy możemy się jej więc spodziewać?
To będą prawdopodobnie 2 tomy - pierwszy późną wiosną, a drugi jesienią.
Czytelników zapraszamy już zatem do lektury książki Krzysztofa Wielickiego, a Tobie dziękuję za spotkanie w Tatrach i rozmowę.
Ja również serdecznie dziękuję i do zobaczenia na szlaku.