Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników
ul. Rajska 12, Pauza Hub - parter
16.03.2020 godzina 19:00
Andrzej Ziółkowski
Syberia - moje uzależnienie... (opowieści z najdzikszych rejonów świata)
Tysiące kilometrów autostopem
Tysiące kilometrów konno i pieszo, latem i zimą
Raftingowe spływy rzekami Czuja i Katuń oraz opłynięcie kajakiem największych jezior Syberii
Wszystko po to, aby jeszcze lepiej poznać ten tajemniczy rejon świata...
...i dalej pozostaje niedosyt
Czyżby uzależnienie...?
Znowu Syberia - znowu okolice Ałtaju. Cóż takiego jest w tej krainie, że mimo wielu ciekawych dróg na horyzoncie, moja dusza ponownie wybrała ten kierunek. Nie ma wątpliwości, magia tego miejsca urzekła mnie, oczarowała. Jestem jak dziecko, które spróbowało wyjątkowego łakocia i za każdym razem stojąc teraz przed ladą ze słodyczami, nieodmiennie wybiera ten sam cukierek. Z jednej strony zadowolony, że może to uczynić , z drugiej wewnętrzny smutek, że nie starczy mu sił na konsumpcję całej reszty. Czy życie nie może być prostsze... „Żopa mira”
Staliście kiedyś na wzgórzu? W miejscu, z którego jak okiem sięgnąć nie zobaczysz najmniejszego śladu człowieka. Jesteś tylko ty i wokół pierwotna przyroda. Piękno otaczającego świata oszałamia i powoduje, że stoisz nieruchomo- tylko patrzysz i chłoniesz. Wiesz, że jesteś blisko Boga, czujesz jego potęgę i majestat. Co bardziej wrażliwe jednostki nie mogą wymówić słowa, a łzy bezwiednie spływają im po policzkach -przedziwne uczucie. Kiedy do tego dojdzie świadomość, że za granicą horyzontu dalej nic nie ma, że w promieniu stu, dwustu kilometrów nie ma dróg, samochodów, Internetu i telefonów komórkowych. Kiedy wiesz ponad wszelką wątpliwość, że nie natkniesz się na żadne miasto lub wioskę, zaczynasz troszeczkę rozumieć czemu miejscowi Sybiracy nazywają tajgę i okoliczne góry „żopą mira”. Nie do końca się zgadzam z tym poetyckim mianem. Dla mnie okoliczna przyroda zdecydowanie nie kojarzy się z dupą.
Ale wiem, że oni mówią to ciut przez przekorę, bo tak naprawdę kochają głęboko ten swój kawałek świata. Cisza..., delikatny odgłos latających owadów, upajający aromat ziół, no i ta niesamowita przestrzeń. Dziesiątki , setki kilometrów dzikiej , bezludnej przyrody. Brak telefonu, komputera, pędu cywilizowanego świata – czas stanął w miejscu. Powoli, stopniowo, błogi spokój ogarnia Duszę i w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że na twoich ustach błąka się lekki uśmiech – jesteś szczęśliwy.
Po raz kolejny kilka miesiące w innym świecie. Częściowo w samotności, częściowo z ludźmi, którym chcesz pokazać ten tajemniczy, pełen magii świat. W sercu masz głęboką nadzieję, że poczują to samo co ty i wrócą do domu: inni, lepsi , szczęśliwsi. Bo tak zazwyczaj działa na człowieka Syberia... Włóczęga bez celu, marzenia każdego włóczykija – jedna totalna niewiadoma. Nie masz pojęcia, gdzie spędzisz noc, kiedy napełnisz swój wiecznie zgłodniały żołądek i kogo przyjdzie ci spotkać na swojej drodze. Dostrzegasz w oddali horyzont i zupełnie nie zastanawiasz się, kiedy do niego dotrzesz. Czy to nie jest piękne marzenie...?
O mnie słów kilka...
Mówią o mnie-podróżnik, ale chyba lekko na wyrost. Na pewno jestem miłośnikiem natury i przygody. Pasjonuję się fotografią przyrodniczą. Od wielu lat próbuję dotrzeć w najdziksze miejsca naszej planety. Zaglądam tam, gdzie nie dotarła cywilizacja-kajakiem, pontonem, konno... jak się da. Przemierzyłem kilkanaście pasm górskich, zahaczając także o Himalaje, najwyższe góry naszej planety. Miałem szczęście bywać kajakowo na rzekach Laponii, Syberii, Alaski, Afryki, Ameryki Południowej. Spenetrowałem kilka fiordów norweskich i magiczne jezioro Bajkał. Udało mi także „pokonać” rzeki Egingoł i Selengę, pierwszy raz łącząc „kajakowo” jezioro Chubsugoł w Mongolii z Bajkałem (wyprawa wyróżniona na Kolosach 2007 w kategorii „Podróże”). Przeważnie podróżuję samotnie, ale nie tylko. Generalnie lubię towarzystwo, ale na wyprawach chyba wolę spotkać niedźwiadka niż człowieka.
Z wykształcenia „nauczyciel fikołków”, z zawodu właściciel pensjonatu turystycznego w głuszy. Prowadzę szkolenia w zakresie technik survivalowych i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Chętnych „porywam” w miejsca odległe i jeszcze nie do końca sprofanowane przez człowieka. Są to w pełnym tego słowa znaczeniu -wyprawy w najdziksze rejony naszej planety. W miejsca pełne tajemnic i prawdziwej przygody. Bezsprzecznie są to Strefy Mocy... i może dlatego określają mnie mianem Szamana. ☺ W wolnych chwilach imprezuję, żegluję, nurkuję i robię inne głupoty...,ale lubię też podróże z książką i to dużo bardziej niż surfowanie z komputerem. Córeczka twierdzi ,że mam niezłego" świra" , jeśli chodzi o ekologię i pewnie jest w
tym ziarenko prawdy. Ale nie sądzę, żeby to była wada.
I to by było prawdopodobnie na tyle.
Andrzej ( Szaman) Ziółkowski
http://ostojaszamana.pl/