Z Krakowa ruszyliśmy samolotem, ale potem było różnie: prom, pociąg, autobus, ciężarówka, samochód osobowy, a nawet wózek ciągnięty przez osła. Jeździliśmy autostopem, spaliśmy pod namiotem policji granicznej, rozmawialiśmy z dziećmi bez słów. Widzieliśmy dworce bez kas, sklepy mięsne bez lodówek i kanapkę z gwoździem. Afryka ma swój urok!