Na ziemi nożowników

Więcej
9 lata 6 dni temu #13786 przez Albin
Na ziemi nożowników was created by Albin
[Agrafka i sznurek, czyli (etno)wyprawa] Na ziemi nożowników

Na długo przed wyruszeniem z Polski czytałem wzmiankę na temat jednego kraju, gdzie posiadanie przy sobie jakiegokolwiek noża jest kategorycznie zabronione. Szybko jednak o tym zapomniałem. Próbowałem coś na ten temat ponownie znaleźć tuż przed wyjazdem, ale bez powodzenia. Po przekroczeniu mongolsko-chińskiej granicy nie mieliśmy już złudzeń, o który kraj chodzi.

Po Rosji i Mongolii podróżowałem z nożem o dość pokaźnych gabarytach. Z powodzeniem dojechałem z nim aż do Pekinu, tyle że, jak się później okazało, sukces ten zawdzięczaliśmy pokonaniu odcinka od granicy do stolicy Chin nie autobusem rejsowym a płatnym samochodem prywatnym. Prywatnego kierowcy nikt nie sprawdza. Problem z nożem pojawił się już przy pierwszych bramkach w stołecznym metrze, ale wtedy udało się przekonać panią przy skanerze, że nie ma sensu przeszukiwać bagażu dla malutkiego nożyka-zabawki. Następnie miało miejsce kolejne skanowanie i jeszcze jedno. Zdaliśmy sobie sprawę, że przy opcji przemieszczania się koleją lub autobusami po Chinach, nóż będzie dla nas jedynie balastem. Postanowiliśmy odesłać delikwenta do Polski. I tutaj pojawił się kolejny kwas. Wysyłka noża z Chin kurierem lub pocztą jest zadaniem niemożliwym. Zabrania tego prawo. Po szybkiej kalkulacji plusów i minusów posiadania noża, doszliśmy do wniosku, że replikę „pustynnej burzy” oddamy w prezencie dziewczynie z couchsurfingu. I tak oto przygoda noża zakończyła się jeszcze na starcie w Pekinie.

W Chinach obowiązuje bezwzględny zakaz posiadania noża. Wszystkiemu winne są konflikty na tle etnicznym pomiędzy walczącą o poszerzenie praw bojówek Ujgurów a Chińczykami w prowincji Xinjiang. Konflikty nasiliły się przy okazji Olimpiady w Pekinie w 2008 roku, której towarzyszyły zamieszki oraz zamachy bombowe. Konflikt pogłębia również chińska polityka rewitalizacji Kaszgaru, która polega na wyburzaniu starego miasta i budowanie w jego miejsce nowoczesnej metropolii, co budzi głęboki sprzeciw Ujgurów. Nie pomaga też silne rozwarstwienie społeczeństwa, w którego strukturze to Ujgurzy tworzą najniższą, najgorzej wykształconą i najbiedniejszą warstwę. Napięcie w regionie wyraża się dość licznymi w ostatnich latach atakami nożowników pochodzenia Ujgurskiego. Ich eskalacja miała miejsce w 2011 roku, ale również w lipcu-sierpniu 2014 roku dochodziło do incydentów z użyciem noża w głównych miastach jak Kaszgar, Chengdu, Kunming czy Szanghaj.

Konsekwencją są powszechne kontrole z użyciem rentgenu w każdym mieście przy wejściu do metra, na dworce autobusowe, kolejowe i lotniska. To samo dotyczy muzeów, wszelkich budynków i urzędów państwowych oraz miejsc, w których mogą gromadzić się obywatele. W Chinach zachodnich, a szczególnie w prowincji Xinjiang, przy wejściu do obiektów państwowych kontrole te rozszerzyły się do absurdalnych dwóch, trzech, a często i czterech check-pointów ze skrupulatnym (przynajmniej pozornie) skanowaniem. W samym Urumczi i Kaszgarze nawet zajrzenie do Burger Kinga może zostać okupione kontrolą naszego bagażu. W wielu sklepach, restauracjach, hotelach, hostelach i galeriach handlowych przed wejściem wita nas stanowisko ochroniarza z tarczą policyjną i pałką. Na ulicach gęsto rozmieszczono klatki z oddziałami wojskowymi lub jednostkami SWAT (lepiej nie próbować robić im zdjęć nawet z ukrycia, bo mogą spotkać nas surowe konsekwencje). W Urumczi nawet wejście do autobusu MRT równa się prześwietlenie bagażu a ochroniarze pozbawią nas najpewniej wszelkich płynów w butelkach z bagażu podręcznego lub siatek z zakupami (sprawdzone przez znajomą).

Nie trzeba dodawać, że dla podróżujących z plecakami każda z takich kontroli to bardzo uciążliwe spotkanie, bo przy wejściu i wyjściu skanujemy wszystko, a w razie jakichkolwiek wątpliwości musimy opróżniać plecaki, udowadniając, że jednak nic zabronionego tam nie mamy. W związku z kontrolami na przemieszczanie się w obrębie miast i pomiędzy nimi należy przeznaczać nieco więcej czasu. A już w szczególności na dworcach kolejowych, bo tam i bez kontroli zawsze panuje rozgardiasz.

Oczywiście, jak się uprzemy możemy ryzykować. Za posiadanie noża nie pójdziemy do więzienia, nikt nas nie wydali z kraju ani nie trafimy do żadnej kartoteki. Jeśli kontrola wykryje broń białą w naszym bagażu, po prostu ją stracimy. I tyle w temacie. W zeszłym roku zrezygnowaliśmy z przemieszczania się z nożem, ale tym razem po wyjeździe z Laosu mieliśmy przy sobie dwa noże kuchenne i scyzoryk. Doszliśmy do wniosku, że jeśli skaner coś wykaże, oddamy jeden z noży i będziemy walić głupa. Co ciekawe, przez trzy tygodnie i po dziesiątkach odbytych skanowań w metrze i wszelakich dworcach, nikt nie śmiał nas prosić o kontrolę bagażu. Podejrzewamy, że widzieli noże na skanerze, ale nie wiedzieli jak z nami rozmawiać i wybierali mniejsze zło (czyli własny spokój). Szczęście opuściło nas dopiero w Urumczi. To tylko potwierdza, że w stosunku do nas, białych turystów, kontrole są bardziej niż dziurawe. Ochroniarze często nie posługują się językiem angielskim i wolą nie wchodzić z nami w dyskusje. Miejscowi natomiast nie mają przebacz i w ich wypadku przed wejściem do metra nawet herbata liściasta w przeźroczystym bidonie zostanie przeskanowana w celu wykluczenia nieodpowiednich substancji chemicznych.

Im bardziej jedziemy na Zachód ChRL, tym kontroli możemy spodziewać się więcej. Po naszych doświadczeniach z zeszłorocznego pobytu w Chinach oraz po bieżącym wyjeździe jedno jest pewne – mistrzem rzucania kłód pod nogi podróżnym, jak również mistrzem w ilości kontroli i traktowaniu człowieka jak bydlęcia jest dworzec południowy w Urumczi. Aby zdążyć na pociąg należy przybyć tam najlepiej cztery godziny przed planowym odjazdem. I dotyczy to zarówno tych, którzy chcą nabyć bilet w dniu odjazdu pociągu jak i tych, którzy wcześniej dokonali rezerwacji przez Internet. Nie ma wyjątków. W sumie przeszliśmy tam pięć kontroli, z czego cztery pierwsze nie wykryły w naszym bagażu dwóch noży (albo nie chcieli reagować), piąta natomiast zażądała wysypania wszystkiego z plecaka. Udało się nam zachować jeden malutki scyzoryk i nóż kuchenny, ale to tylko dlatego, że byliśmy na dworcu ze znajomą Chinką, która nagadała ochroniarzom jakichś głupot i wyjątkowo przeszło. Wszelkich prób wyjaśniania, przekonywania i próśb o zachowanie noża możemy z góry zaniechać. Ochrona jest nieugięta. Ale to może i lepiej.
Ujgurskie rękodzieło. Miejscowość Yengisar pod Kaszgarem, słynie z wyrobu noży. Paradoksalnie, mimo powszechnego zakazu posiadania przy sobie broni białej (szczególnie w prowincji Xinjiang z Kaszgarem i Urumczi na czele), to tutaj zjeżdżają się chińscy (i nie tylko) turyści w celu zakupu nożyka, noża lub wielkiego nożyska. Miejscowość jest określana mianem miasta noży, ponieważ na każdym kroku znajdziemy tutaj sklep z takim właśnie asortymentem. Półki i gabloty tutejszych pracowni rzemieślniczych dosłownie uginają się od nadmiaru metalowych ostrzy. Nie przypuszczaliśmy, że fotka z okolic jeziora Huvsgul w Mongolii okaże zdjęciem pożegnalnym dla "pustynnej burzy"


Ujgurskie noże. Yengisar pod Kaszgarem.




.

Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.

Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.

Czas generowania strony: 0.350 s.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo [email protected]