"Maroko -Argan, Berbysi, Sahara i zielona herbata"
- Autor
- Gość
12 lata 2 miesiąc temu #6825
przez
"Maroko -Argan, Berbysi, Sahara i zielona herbata" was created by
Zapraszamy na kolejne slajdowisko łódzkiego oddziału Śródziemia. Tym razem Błażej i Agnieszka Kupaj opowiedzą o Maroku.
Uwaga start pokazu o godzinie 20:00
...Autobus dowiózł nas do małego miasteczka Szefszawan położonego w Górach Rif w północnej części Maroka tuż nad Morzem Śródziemnym. Zanim tam dotarliśmy, minęliśmy dziesiątki kilometrów wzniesień i przełęczy. Te wydawały się wyjątkowo łatwe i dostępne dla turysty, zachęcały do wędrówek. Były jak na Maroko niezwykle zielone.
Wychodząc z autobusu mieliśmy wrażenie jakbyśmy się nagle znaleźli w Ameryce Południowej...
Z podróży na zachód, w stronę oceanu najbardziej zapamiętałem kozy wspinające się po drzewach... Te biedne zwierzęta celowo były tam zapędzane, żeby zjadały rosnące na nich orzechy. Po pewnym czasie, gdy kozy się opróżniały, kobiety marokańskie wydłubywały z odchodów częściowo przetrawione orzechy, by wycisnąć z nich jeden z najdroższych specyfików w Maroku – olej arganowy.
Aby bardziej poznać tradycyjne życie plemion Berberyjskich zamieszkujących marokańską część Sahary, wykorzystaliśmy rowery, na których ruszyliśmy na zwiedzanie pustynnych gajów palmowych. Chcieliśmy zobaczyć z bliska tradycyjne wsie warowne zbudowane z gliny pomieszanej ze słomą tzw. ksary. Wsie takie do złudzenia przypominają zamki z piasku. W okolicach Rissani, małego miasteczka położonego na południu Maroka nad rzeką Ziz, było ich ponad 600. Udało nam się zobaczyć kilkadziesiąt ksarów. Każdy z nich zbudowany był na planie prostokąta lub kwadratu z gęstą siecią tuneli w środku. Wewnątrz panował półmrok, tylko co kilkanaście metrów znajdowała się mała przerwa w dachu, która doświetlała korytarz. Takie specyficzne konstrukcje powstały ze względu na ochronę przed palącym słońcem i burzami piaskowymi. Do dziś mieszkają tu ludzie – jest tak, jakby czas zatrzymał się jakieś sto lat temu.
Najgorszy był pustynny pył, który wdzierał się wszędzie. Szczególnie musieliśmy chronić nasz sprzęt fotograficzny. Ale jak można było trzymać aparat zamknięty szczelnie w pokrowcu, kiedy tyle działo się za oknem? Mijaliśmy rozległe, kamieniste płaskowyże, przejeżdżaliśmy przez tereny, gdzie wydobywało się tajemnicze skamieliny i wykorzystywało do produkcji ozdób i urządzeń kuchennych. Widzieliśmy też potężne, wysokie na 150 m piaszczyste wydmy jak również wysokie skaliste wąwozy, na dnie których rosły potężne gaje palmowe.
Z czym Ci się teraz będzie kojarzyło Maroko? Czy tylko z pięknymi kurortami i pięciogwiazdkowym hotelem z basenem i palmą nad Atlantykiem albo Morzem Śródziemnym? A może z filmem Casablanca? Tak łatwo jest wyrobić sobie opinię o danym miejscu, która często mija się z rzeczywistością. Ten kraj to zdecydowanie więcej, to kilka światów połączonych w jedno Państwo. To góry, morze, ocean i pustynia. To w końcu niezwykle gościnni ludzie, którzy bez wahania zaproponują gościnę i poczęstują tradycyjną miętową herbatą.
Uwaga start pokazu o godzinie 20:00
...Autobus dowiózł nas do małego miasteczka Szefszawan położonego w Górach Rif w północnej części Maroka tuż nad Morzem Śródziemnym. Zanim tam dotarliśmy, minęliśmy dziesiątki kilometrów wzniesień i przełęczy. Te wydawały się wyjątkowo łatwe i dostępne dla turysty, zachęcały do wędrówek. Były jak na Maroko niezwykle zielone.
Wychodząc z autobusu mieliśmy wrażenie jakbyśmy się nagle znaleźli w Ameryce Południowej...
Z podróży na zachód, w stronę oceanu najbardziej zapamiętałem kozy wspinające się po drzewach... Te biedne zwierzęta celowo były tam zapędzane, żeby zjadały rosnące na nich orzechy. Po pewnym czasie, gdy kozy się opróżniały, kobiety marokańskie wydłubywały z odchodów częściowo przetrawione orzechy, by wycisnąć z nich jeden z najdroższych specyfików w Maroku – olej arganowy.
Aby bardziej poznać tradycyjne życie plemion Berberyjskich zamieszkujących marokańską część Sahary, wykorzystaliśmy rowery, na których ruszyliśmy na zwiedzanie pustynnych gajów palmowych. Chcieliśmy zobaczyć z bliska tradycyjne wsie warowne zbudowane z gliny pomieszanej ze słomą tzw. ksary. Wsie takie do złudzenia przypominają zamki z piasku. W okolicach Rissani, małego miasteczka położonego na południu Maroka nad rzeką Ziz, było ich ponad 600. Udało nam się zobaczyć kilkadziesiąt ksarów. Każdy z nich zbudowany był na planie prostokąta lub kwadratu z gęstą siecią tuneli w środku. Wewnątrz panował półmrok, tylko co kilkanaście metrów znajdowała się mała przerwa w dachu, która doświetlała korytarz. Takie specyficzne konstrukcje powstały ze względu na ochronę przed palącym słońcem i burzami piaskowymi. Do dziś mieszkają tu ludzie – jest tak, jakby czas zatrzymał się jakieś sto lat temu.
Najgorszy był pustynny pył, który wdzierał się wszędzie. Szczególnie musieliśmy chronić nasz sprzęt fotograficzny. Ale jak można było trzymać aparat zamknięty szczelnie w pokrowcu, kiedy tyle działo się za oknem? Mijaliśmy rozległe, kamieniste płaskowyże, przejeżdżaliśmy przez tereny, gdzie wydobywało się tajemnicze skamieliny i wykorzystywało do produkcji ozdób i urządzeń kuchennych. Widzieliśmy też potężne, wysokie na 150 m piaszczyste wydmy jak również wysokie skaliste wąwozy, na dnie których rosły potężne gaje palmowe.
Z czym Ci się teraz będzie kojarzyło Maroko? Czy tylko z pięknymi kurortami i pięciogwiazdkowym hotelem z basenem i palmą nad Atlantykiem albo Morzem Śródziemnym? A może z filmem Casablanca? Tak łatwo jest wyrobić sobie opinię o danym miejscu, która często mija się z rzeczywistością. Ten kraj to zdecydowanie więcej, to kilka światów połączonych w jedno Państwo. To góry, morze, ocean i pustynia. To w końcu niezwykle gościnni ludzie, którzy bez wahania zaproponują gościnę i poczęstują tradycyjną miętową herbatą.
Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.
Czas generowania strony: 0.281 s.