- Posty: 6282
- Otrzymane podziękowania: 3
500 km przez Himalaje Garhwalu z psem
- Albin
- Autor
- Wylogowany
- Administrator
Less
Więcej
11 lata 1 miesiąc temu #9365
przez Albin
Nasz dogtrekking, czyli trekking z psem (Diuna jest wilczakiem czechosłowackim) trwał łącznie 55 dni. Nie był starannie zaplanowany – ruszyliśmy w Himalaje Garhwalu pod wpływem chwili i zmuszeni przez sytuację życiową – nie mogliśmy wrócić wcześniej do Polski ze względu na przepisy wwozu zwierząt do Unii Europejskiej. Czekając na legalizację dokumentów Diuny postanowiliśmy wyruszyć przed siebie ku przygodzie. Wystarczyło tylko spakować plecak, wziąć zapas psiej karmy i zamknąć za sobą drzwi.
Cel był prosty: przejść Himalaje Garhwalu ze wschodu na zachód z psem, o własnych siłach, bez wsparcia z zewnątrz. W trakcie naszej 55-dniowej wędrówki przeszliśmy ponad 500 km, odwiedziliśmy 12 himalajskich dolin, byliśmy na wysokości ponad 4300 m n.p.m., w pionie pokonaliśmy ponad 63 km. Przygodę z Himalajami Garhwalu zaczęliśmy w Munsiari, a mijając takie szczyty jak Panch Chuli, Nanda Devi, Nanda Khat, Nanda Kot, Maiktoli, Trisul, Shivling i Bhagirathi dotarliśmy do źródeł Gangesu w Gaumukh.
Nie było łatwo – codziennie towarzyszyły nam krew, pot i łzy, deszcz, śnieg i grad, te jednak były w końcu wypierane z naszej świadomości przez towarzyszącą nam przepiękną scenerię Himalajów. Gubiliśmy się, wspinaliśmy zboczami porośniętymi przez kwitnące rododendrony, zsuwaliśmy się po urwistych śnieżnych zboczach himalajskich dolin. Paliliśmy kadzidełka w przydrożnych stupach, rozbijaliśmy namiot z widokiem na sześcio- i siedmiotysięczne szczyty, kąpaliśmy się w lodowatej wodzie wypływającej z lodowców górskich. Diuna szalała na polach śnieżnych zjeżdżając z nich na grzbiecie, a wieczorem grzała nas w namiocie.
1 czerwca 2013 r. nasz trekking niespodziewanie zakończył się wypadkiem Agi - złamany obojczyk uratował nas przed himalajskim tsunami wywołanym przedwczesnym monsunem, który zabił najprawdopodobniej tysiące osób w czerwcu.
Naszą podróż zorganizowaliśmy bez sponsorów i wsparcia z zewnątrz, a nasze plecaki ważyły ok. 30 kg każdy. Raz na ok. 2 tygodnie schodziliśmy do większego miasteczka/wioski celem uzupełnienia naszych zapasów.
Członkowie naszego stada:
Wadera: Agata Agi Włodarczyk
Basior: Przemek Bucharowski
Wilk: Diuna (Abigar II z Peronówki)
więcej:
www.klubpodroznikow.com/slajdowiska/1721-himalaje-na-4-apach
.
.
Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
500 km przez Himalaje Garhwalu z psem was created by Albin
30.09.2013 godz. 19:00
Klub Podróżników "Śródziemie"
Kraków Piwnica pod Baranami
Agata Włodarczyk, Przemek Bucharowski
Himalaje na 4 łapach - 500 km przez Himalaje Garhwalu z psem
Klub Podróżników "Śródziemie"
Kraków Piwnica pod Baranami
Agata Włodarczyk, Przemek Bucharowski
Himalaje na 4 łapach - 500 km przez Himalaje Garhwalu z psem
Nasz dogtrekking, czyli trekking z psem (Diuna jest wilczakiem czechosłowackim) trwał łącznie 55 dni. Nie był starannie zaplanowany – ruszyliśmy w Himalaje Garhwalu pod wpływem chwili i zmuszeni przez sytuację życiową – nie mogliśmy wrócić wcześniej do Polski ze względu na przepisy wwozu zwierząt do Unii Europejskiej. Czekając na legalizację dokumentów Diuny postanowiliśmy wyruszyć przed siebie ku przygodzie. Wystarczyło tylko spakować plecak, wziąć zapas psiej karmy i zamknąć za sobą drzwi.
Cel był prosty: przejść Himalaje Garhwalu ze wschodu na zachód z psem, o własnych siłach, bez wsparcia z zewnątrz. W trakcie naszej 55-dniowej wędrówki przeszliśmy ponad 500 km, odwiedziliśmy 12 himalajskich dolin, byliśmy na wysokości ponad 4300 m n.p.m., w pionie pokonaliśmy ponad 63 km. Przygodę z Himalajami Garhwalu zaczęliśmy w Munsiari, a mijając takie szczyty jak Panch Chuli, Nanda Devi, Nanda Khat, Nanda Kot, Maiktoli, Trisul, Shivling i Bhagirathi dotarliśmy do źródeł Gangesu w Gaumukh.
Nie było łatwo – codziennie towarzyszyły nam krew, pot i łzy, deszcz, śnieg i grad, te jednak były w końcu wypierane z naszej świadomości przez towarzyszącą nam przepiękną scenerię Himalajów. Gubiliśmy się, wspinaliśmy zboczami porośniętymi przez kwitnące rododendrony, zsuwaliśmy się po urwistych śnieżnych zboczach himalajskich dolin. Paliliśmy kadzidełka w przydrożnych stupach, rozbijaliśmy namiot z widokiem na sześcio- i siedmiotysięczne szczyty, kąpaliśmy się w lodowatej wodzie wypływającej z lodowców górskich. Diuna szalała na polach śnieżnych zjeżdżając z nich na grzbiecie, a wieczorem grzała nas w namiocie.
1 czerwca 2013 r. nasz trekking niespodziewanie zakończył się wypadkiem Agi - złamany obojczyk uratował nas przed himalajskim tsunami wywołanym przedwczesnym monsunem, który zabił najprawdopodobniej tysiące osób w czerwcu.
Naszą podróż zorganizowaliśmy bez sponsorów i wsparcia z zewnątrz, a nasze plecaki ważyły ok. 30 kg każdy. Raz na ok. 2 tygodnie schodziliśmy do większego miasteczka/wioski celem uzupełnienia naszych zapasów.
Członkowie naszego stada:
Wadera: Agata Agi Włodarczyk
Basior: Przemek Bucharowski
Wilk: Diuna (Abigar II z Peronówki)
więcej:
www.klubpodroznikow.com/slajdowiska/1721-himalaje-na-4-apach
.
.
Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.
Czas generowania strony: 0.343 s.