- Posty: 5
- Otrzymane podziękowania: 0
IX Finał WOŚP- Schronisko Głodówka
- Cinas
- Autor
- Wylogowany
- Świeżak
Less
Więcej
11 lata 10 miesiąc temu - 11 lata 10 miesiąc temu #7549
przez Cinas
IX Finał WOŚP- Schronisko Głodówka was created by Cinas
W tym roku do koncertowania z WOŚP włączyło się również schronisko Głodówka. Panowanie nad tym miejscem na ten weekend przypadło mi oraz moim dwóm kolegom – Grześkowi i Dominikowi.
Na miejsce dotelepaliśmy się już w piątek wieczorem żeby kolejnego dnia od samego rana zacząć prowadzić sklepik by zarobić nieco grosza a także zorganizować się i rozplanować miejsce i czas aukcji oraz slajdowiska na temat Islandii. Slajdowisko miał przeprowadzić Michał Banaś, który również miał dotrzeć o schroniska w sobotę rano z gadżetami od WOŚPu.
Niestety Jak to w życiu bywa… Jeśli wszystko zapowiada się dobrze i bez problemów to znaczy, że coś na pewno pójdzie nie tak jak powinno.
W piątek po przyjeździe dowiedzieliśmy się, że mamy wolny pokój 3-osobowy jednak do 11.00 rano mamy go opuścić ponieważ jest już zarezerwowany. Po zapytaniu gdzie będziemy mogli spędzić kolejną noc odpowiedziano nam, że „to się zobaczy później”. <sic!>
Mimo podparcia się informacją, że dostałem maila ze schroniska, które potwierdziło, że będziemy mieli gdzie spać nie dostaliśmy żadnej dodatkowej informacji. Jednak jako, że już nieraz spało się na glebie w schroniskach i w namiocie z uśmiechem ruszyliśmy do pokoju by doczekać dnia następnego.
Dnia następnego na skutek usterki w aucie Michała poranna dostawa WOŚPowych rzeczy dotarła dopiero w południe, jednak nie przeszkodziło nam to w miarę sprawnym zorganizowaniu sklepiku.
Po rozpakowaniu dostawy i zaznajomieniu się z nią razem z Michałem zgodnie stwierdziliśmy, że „Zwartość tej paczki różni się od tego co miało się tam znajdować” nie mniej jednak co nieco udało się spieniężyć
Reszta soboty upłynęła nam bardzo szybko na rozmowach, żartach oraz omawianiu otaczającej nas rzeczywistości. Przyczyniła się do tego również tamtejsza drużyna harcerska stanowiąca załogę schroniska. Bez ich pomocy i życzliwości prawdopodobnie końcówka naszej pracy byłaby mniej efektywna.
Między innymi dzięki temu wszystkiemu ze względnym spokojem znieśliśmy informację, że slajdowisko, które miało odbyć się o godzinie 20.00 odbędzie się o godzinie 22.00. Z racji tego, że podczas tego „eventu” miała odbyć się licytacja pora był iście nie sprzyjająca. Dodatkowo fakt, że niecałą godzinę wcześniej okazało się, że w schronisku nie ma rzutnika ( przy czym Michała zapewniono mailowo, że wszystko będzie gotowe ) okazała się dodatkową szczyptą absurdu, w wyniku, której nie mogliśmy się już złościć…. Po prostu przez pewien czas czuliśmy się jak w świecie Monty Pythona. Co więcej… Gdy po żmudnych poszukiwaniach rzutnika ( tutaj po raz kolejny ukłon w stronę dziewczyn z ZHP za ich pomoc ) zakończonych sukcesem o godzinie 22.15 okazało się, że bolce we wtyczce są powykrzywiane i nie pasują do gniazda - nie czuliśmy się już jak zwykłe postacie z Monty Pythona… Po prostu wydawało się, że ten skecz został napisany specjalnie dla nas.
Walcząc z czasem obecny na miejscu Rafał razem z kolegą Dominikiem otaczający nas absurd postanowili zwalczyć równie absurdalnym pomysłem. Przy pomocy dziesięciogroszówki i scyzoryka firmy wybitnie nie-szwajcarskiej zdołali przy właściwej dla tej pory precyzji ( tzn. wątpliwej ) doprowadzić owe złącza do stanu używalności o 22.30. Odbyła się nawet licytacja, która pomimo skromnej ilości osób spowodowanej późną porą przyniosła pewne zyski.
W niedzielę po noclegu w miejscu, które stanowiło coś na kształt piwnicy, z lekkim bólem głowy i zostawiając w schronisku Grześka razem z kolegą Dominikiem spakowawszy się do naszego Fordo-wozu ruszyliśmy na podbój okolicznych wyciągów narciarskich.
Kończąc zbiórkę o godzinie 16.00 poskładaliśmy cały majdan ze schroniska i wyjechaliśmy w drogę powrotną do Krakowa gdzie w Piwnicy pod Baranami podliczyliśmy uzbierane pieniądze.
Akcję na Głodówce mogę zaliczyć mimo wszystko do udanych przy czym nie da się ukryć, że z powodu niedogrania pewnych spraw przez „górę” zyski z tegorocznej zbiórki w schronisku nie były tak wysokie jak mogłyby być. Jednocześnie brakło trochę zainteresowania zbiórką ze strony „szefostwa” schroniska, które powinno moim zdaniem w nieco większym stopniu zaangażować się akcję. Cała sytuacja skończyła się tym, że poza niewielkimi wyjątkami praktycznie całą pomoc podczas naszego pobytu otrzymaliśmy od obecnej tam drużyny harcerskiej.
Na miejsce dotelepaliśmy się już w piątek wieczorem żeby kolejnego dnia od samego rana zacząć prowadzić sklepik by zarobić nieco grosza a także zorganizować się i rozplanować miejsce i czas aukcji oraz slajdowiska na temat Islandii. Slajdowisko miał przeprowadzić Michał Banaś, który również miał dotrzeć o schroniska w sobotę rano z gadżetami od WOŚPu.
Niestety Jak to w życiu bywa… Jeśli wszystko zapowiada się dobrze i bez problemów to znaczy, że coś na pewno pójdzie nie tak jak powinno.
W piątek po przyjeździe dowiedzieliśmy się, że mamy wolny pokój 3-osobowy jednak do 11.00 rano mamy go opuścić ponieważ jest już zarezerwowany. Po zapytaniu gdzie będziemy mogli spędzić kolejną noc odpowiedziano nam, że „to się zobaczy później”. <sic!>
Mimo podparcia się informacją, że dostałem maila ze schroniska, które potwierdziło, że będziemy mieli gdzie spać nie dostaliśmy żadnej dodatkowej informacji. Jednak jako, że już nieraz spało się na glebie w schroniskach i w namiocie z uśmiechem ruszyliśmy do pokoju by doczekać dnia następnego.
Dnia następnego na skutek usterki w aucie Michała poranna dostawa WOŚPowych rzeczy dotarła dopiero w południe, jednak nie przeszkodziło nam to w miarę sprawnym zorganizowaniu sklepiku.
Po rozpakowaniu dostawy i zaznajomieniu się z nią razem z Michałem zgodnie stwierdziliśmy, że „Zwartość tej paczki różni się od tego co miało się tam znajdować” nie mniej jednak co nieco udało się spieniężyć
Reszta soboty upłynęła nam bardzo szybko na rozmowach, żartach oraz omawianiu otaczającej nas rzeczywistości. Przyczyniła się do tego również tamtejsza drużyna harcerska stanowiąca załogę schroniska. Bez ich pomocy i życzliwości prawdopodobnie końcówka naszej pracy byłaby mniej efektywna.
Między innymi dzięki temu wszystkiemu ze względnym spokojem znieśliśmy informację, że slajdowisko, które miało odbyć się o godzinie 20.00 odbędzie się o godzinie 22.00. Z racji tego, że podczas tego „eventu” miała odbyć się licytacja pora był iście nie sprzyjająca. Dodatkowo fakt, że niecałą godzinę wcześniej okazało się, że w schronisku nie ma rzutnika ( przy czym Michała zapewniono mailowo, że wszystko będzie gotowe ) okazała się dodatkową szczyptą absurdu, w wyniku, której nie mogliśmy się już złościć…. Po prostu przez pewien czas czuliśmy się jak w świecie Monty Pythona. Co więcej… Gdy po żmudnych poszukiwaniach rzutnika ( tutaj po raz kolejny ukłon w stronę dziewczyn z ZHP za ich pomoc ) zakończonych sukcesem o godzinie 22.15 okazało się, że bolce we wtyczce są powykrzywiane i nie pasują do gniazda - nie czuliśmy się już jak zwykłe postacie z Monty Pythona… Po prostu wydawało się, że ten skecz został napisany specjalnie dla nas.
Walcząc z czasem obecny na miejscu Rafał razem z kolegą Dominikiem otaczający nas absurd postanowili zwalczyć równie absurdalnym pomysłem. Przy pomocy dziesięciogroszówki i scyzoryka firmy wybitnie nie-szwajcarskiej zdołali przy właściwej dla tej pory precyzji ( tzn. wątpliwej ) doprowadzić owe złącza do stanu używalności o 22.30. Odbyła się nawet licytacja, która pomimo skromnej ilości osób spowodowanej późną porą przyniosła pewne zyski.
W niedzielę po noclegu w miejscu, które stanowiło coś na kształt piwnicy, z lekkim bólem głowy i zostawiając w schronisku Grześka razem z kolegą Dominikiem spakowawszy się do naszego Fordo-wozu ruszyliśmy na podbój okolicznych wyciągów narciarskich.
Kończąc zbiórkę o godzinie 16.00 poskładaliśmy cały majdan ze schroniska i wyjechaliśmy w drogę powrotną do Krakowa gdzie w Piwnicy pod Baranami podliczyliśmy uzbierane pieniądze.
Akcję na Głodówce mogę zaliczyć mimo wszystko do udanych przy czym nie da się ukryć, że z powodu niedogrania pewnych spraw przez „górę” zyski z tegorocznej zbiórki w schronisku nie były tak wysokie jak mogłyby być. Jednocześnie brakło trochę zainteresowania zbiórką ze strony „szefostwa” schroniska, które powinno moim zdaniem w nieco większym stopniu zaangażować się akcję. Cała sytuacja skończyła się tym, że poza niewielkimi wyjątkami praktycznie całą pomoc podczas naszego pobytu otrzymaliśmy od obecnej tam drużyny harcerskiej.
Ostatnia11 lata 10 miesiąc temu edycja: Cinas od.
Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.
Czas generowania strony: 0.323 s.