Pitolenie o Szopenie!

Kollego, to chyba tak ssaku-ssaku z butelki.
Szopen, co za wspomnienia młodych lat. Jakaś wycieczka studencka do schroniska Śnieżnica bodajże i szopen z colą nad rzeką- jaką, niech geografowie 'o-rzeką". Ale o mało przez jednego malarza pod wpływem tegoż szopena nie zostałam wrzucona do onej.

My tu sobie na forum gadu-gadu*) a rok szopenowski rozkwita. Trzeba by jako klubowo go uczcić. Jak nie wypali wyjście na koncert, to przynajmniej warto by wódkę "Chopin" obalić i zakąsić mazurkiem.
Trzeba podtrzymać pamięć o polskości tego wybitnego kompozytora bo niedługo okaże się, że Azjaci ogłoszą jakoby naprawdę nie nazywał się Frycu Szopen a Cho-Pen i był skośnooki.
Bardzo liczył bym tu na pomoc Piotra Adamczyka, bo on jest chyba jedynym Szopenem, który został papieżem, a papież, jak ogłasza coś "ex cathedra" - nieomylnym jest...

---

*) czując silna świadomość ssaczą wolałbym ssaku-ssaku