- Posty: 6282
- Otrzymane podziękowania: 3
Prasa Podróżników
ŚLADEM SYBERYJSKIEJ PRZYRODY
- Albin
- Autor
- Wylogowany
- Administrator
Less
Więcej
10 lata 3 miesiąc temu #11272
przez Albin
U schyłku minionego roku wróciła do kraju kolejna syberyjska wyprawa, zorganizowana pod auspicjami Małopolskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych w Krakowie i Gazety Krakowskiej, kierowana przez v – ce prezesa tegoż Oddziału - Jerzego Bogusława Nowaka.
Była to już nie pierwsza moja podróż na Syberię. Urzeczony niezwykłą krainą i pietyzmem z jakim potomkowie polskich zesłańców i osadników, macierz w sercach swych przechowują, za pomocą artykułów, wystaw i prezentacji, snuję od lat opowieść, o polskim fenomenie na Syberii.
Główne założenia wyprawy - umacnianie więzi z polską diasporą na Syberii, wraz z dalszą penetracją Przybajkala i Ałtaju, moim zdaniem, udało się w pełni zrealizować. A oto relacja z wyprawy.
W asyście przesuwających się za oknem, syberyjskich rzek, brzozowych zagajników, sennych wiosek i dźwięków gitary, dotarliśmy Koleją Transsyberyjską do Irkucka. Dwa dni później pokonując niespodzianki drogi, zjawiliśmy się w słynnej polskiej wsi – Wierszynie na Syberii, by uczestniczyć w przygotowaniach do obchodów stulecia miejscowej świątyni, pw. św. Stanisława biskupa i męczennika. Gościnny dom pani Franciszki Janaszek i jej córek Haliny i Sabiny, przywitał nas jak zawsze, stołem pełnym smakołyków rodem z tajgi i domowego ogródka. Wzajemnym wspomnieniom nie było końca.
Narąbawszy drew, wyruszyliśmy z prezesem Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego ,, Wisła ‘’ w Wierszynie – Haliną Janaszek, do tutejszego „ Domu Polskiego ‘’. Podczas gdy my z jej mężem Albertem, pokrywaliśmy werandę Domu specjalnymi płytami, inni kończyli budowę rozpoczętej przez nas rok temu, turystycznej wiaty przy plebani, i podestu służącego fotografii wszystkich uczestników, tego epokowego wydarzenia. Każdy miał co robić.
Nazajutrz podczas uroczystej mszy koncelebrowanej przez biskupa Cyryla Klimowicza, w asyście nuncjusza papieskiego Iwana Jurkowicza i biskupa Jana Pawła Lengi, na ręce ich eminencji oraz proboszcza parafii Karola Lipińskiego, przekazaliśmy wierszyńskiej ,, jubilatce „ okolicznościowe wotum.
Podczas występów w ,, Domu Polskim ,, obdarowaliśmy miejscowe dzieci małopolskimi koralami i gorzką czekoladą z krakowską ,, Wawelu ‘’ ,zapraszając je kolejny raz z rodzicami nad Wisłę. Boguś – wam łatwo nas do Polski zapraszać - a nam nie tak łatwo pojechać. Kto w tym czasie będzie gadziny doglądał ? Zapytała podczas rozstania prezeska – Halina Janaszek.
Wędrówką Górami Nadmorskimi nad bajkalską tonią, wraz z rejsem kutrem irkuckich radnych po największym słodkowodnym jeziorze świata, plejadą barwnych doznań, zapoczątkowaliśmy kolejną syberyjską włóczęgę. Wizyta w Bajkalskim Muzeum w Listwiance, wespół z widokiem ujścia rzeki Angary ze szczytu Kamienia Czerskiego, to następne źródło niebanalnych wrażeń. Królowa bajkalskich wysp - Olchon, przywitała nas paradą złotych modrzewi, zapatrzonych w Małe Bajkalskie Morze.
Skały Trzech Braci wraz z górą Miłości i przylądkiem Chaboj, stromym klifem zawisły nad powierzchnią słynnego jeziora. Tu i ówdzie widać resztki zesłańczego łagru. Na deser skała,, Szamanka ,, – miejsce tajemnych rytuałów i szamańskiej celebry - jeden z pięciu biegunów energii duchowej na świecie. W drodze ze stolicy Olchonu – Chużyr do Ust – Barguzina, przecinając Bajkał w poprzek, przepłynęliśmy nad jego największą głębią. W dali góry Bajkalskie – miejsce narodzin legendarnej rzeki - Leny.
Porywisty wiatr zrywał kaptury z głów i z hukiem trzaskał pokładowymi drzwiami. Do Ust – Barguzińskiego portu, dopłynęliśmy w promieniach zachodzącego słońca. Nad wpadającą do Bajkału rzeką Barguzin, majaczyły kontury eksplorowanych przez nas, przed trzema laty, gór - Półwyspu Święty Nos.
Pojazdem naszego przyjaciela Giennadija Iwanowa, v – ce prezesa Autonomii Polaków ,, Nadzieja ‘’z Ułan – Ude, podążaliśmy do jego posiadłości w Goriaczyńsku. Granatowe niebo zakwitło gwiazdami. Strzelające w górę języki ognia, oświetlały Giennadijowe królestwo. Noc minęła niepostrzeżenie.
Ablucjami w gorących wodach dawnego uzdrowiska, wraz z zwiedzaniem miejscowego muzeum, zakończyliśmy pobyt w Goriaczyńsku. Wschodnim brzegiem Bajkału zdążaliśmy do stolicy Buriacji, Ułan – Ude. W progach przyjaznej nam od lat siedziby Narodowo - Kulturalnej Autonomii Polaków miasta Ułan – Ude,, Nadzieja ‘’ przywitała nas wylewnie, jak co roku - jej szefowa, Maria Iwanowa – żona Giennadija.
Wizytą w Iwołgińsku – centrum rosyjskiego buddyzmu, rozpoczęliśmy realizację bogatego programu , autorstwa gospodarzy. Nasz przewodnik - Giennadij z właściwą sobie swadą i humorem, ukazywał nam piękno buriackiej ziemi.
Doliną Selengi - największej rzeki wpadającej do Bajkału, dotarliśmy do starowierców w Tarbagataj. Wnętrze miejscowego muzeum, dalekie od sztampy. Zgrabna sylwetka cerkwi lśniła bielą. Barwne domki wioski, w ciepłych pastelach umajone . Śpiewno – taneczna ceremonia swatania, w wykonaniu miejscowych artystów, wraz z ognistym poczęstunkiem, wprawiła nas w sympatyczny nastrój. Pora wracać.
Zwiedzanie Skansenu Etnograficznego Kultury i Życia Narodów Zabajkala, połączone z prezentacją buriackich obrzędów, przyjemnie wypełniło kolejny dzień. Wieczorne spotkanie z Marią i Gienadijem oraz pełnomocnikiem prezydenta Buriacji d/s mniejszości narodowych - Michaiłem Charitonowem, zaowocowało nowymi pomysłami goszczenia rodaków w kraju ich przodków i uzmysłowiło, jak wiele udało nam się już wspólnie dokonać.
Poranne zwiedzanie Ułan – Ude połączone z wizytą w jedynym na świecie Teatrze Buriackim – w towarzystwie pracującej w nim Marii Iwanowej, ozdobną klamrą spięło nasze przeżycia.
Kolejny dzionek zwiastował nową przygodę. Dzięki naszym przyjaciołom z ,, Nadziei ‘’ na czele Marią Iwanową, uczestniczyliśmy w końcowej fazie międzynarodowej wyprawy naukowo – turystycznej, pt. ,, Bajkalski szlak polskich zesłańców ‘’, poświęconej między innymi 150 powstania styczniowego, oraz 147 rocznicy powstania polskiego na trakcie wokółbajkalskim, w ramach obchodów dwudziestolecia Narodowo – Kulturalnej Autonomii Polaków miasta Ułan – Ude „ Nadzieja ‘’w Buriacji.
Wraz v – ce prezesem ,, Nadziei ‘’ - Żenią Siemionowem i poznaną przed laty w Polsce młodzieżą, wędrowaliśmy Bajkalskim Rezerwatem w górach Chamar – Daban. Nasi młodzi przyjaciele, podobnie jak my onegdaj, stanęli wczoraj na Piku Czerskiego. Gorącymi brawami nagrodziliśmy ich wyczyn.
Upojeni aromatem ziół, z uwagą słuchaliśmy opowieści tajgi o jej tajemnicach. Kurylski czaj, sahandala, iwan czaj, czabriec, smorodina i inne syberyjskie rośliny wspaniale zdobiły górski pejzaż. Kąpiel w rzece Osinowka wzmogła apetyt, a wymieszana z ciastkami konserwa, smakowała jak nigdy. W osmalonym płomieniami ognia wiadrze, kipiała ziołowa herbata. Jej czarodziejski zapach dyskretnie wędrował po tajdze.
Wieczór przywitał nas nową porcją zachwytu. V – ce prezes „ Nadziei ‘’ pan Walenty Litwinow, recytował przy ognisku swoje wiersze. Powabne strofy poezji, nutą melancholii, ścieliły się bajkalskim brzegiem. To mój publiczny debiut – szeptał rozmarzony.
Nazajutrz w osadzie Miszycha nad Bajkałem z Marią Iwanową, konsulem polskim - Markiem Zielińskim, znanym podróżnikiem i odkrywcą - Jackiem Pałkiewiczem oraz dyrektorem Rezerwatu Bajkalskiego, wiązankami kwiatów, oddaliśmy hołd polskim powstańcom z 1866 r. pod postawionym przez,, Nadzieję ‘’ w 2003 r. pomnikiem. Część oficjalną zakończyła uroczysta msza, sprawowana przez proboszcza kościoła polskiego w Ułan - Ude.
Nie sposób było oprzeć się wrażeniu, ze uczestniczymy w czymś niezwykłym, a zasługi Mari Iwanowej i jej towarzyszy z Autonomii Polaków ,, Nadzieja ‘’ z Ułan – Ude, na zawsze pozostaną w annałach polonijnych dziejów.
Przygotowana przez członków,, Nadziei ‘’ biesiada, przerodziła się w festiwal pieśni polskich nad Bajkałem. Widoczne z dala Góry Nadmorskie, jakby w nie zasłuchane. Te niepowtarzalne chwile, na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Pożegnalnym uściskom towarzyszyły wzajemne zaproszenia. Czekamy na was jak co roku w Polsce. A my zapraszamy was Boguś ponownie do Ułan – Ude i dziękujemy dobroczyńcom za małopolskie korale, czekolady z ,, Wawelu ” i krakowskie pasy. Do rychłego zobaczenia – rozbrzmiewało nad Buriackim Morzem.
Rozstawszy się z przyjaciółmi, obraliśmy kurs na Arszan, u podnóża Golców Tunkijskich. Panoramę buriackiej osady, zdominowała strzelista sylwetka Góry Miłości. Próby wejścia na nią zakończyły się połowicznym sukcesem. Ustawiczne załamania pogody, skutecznie unicestwiały nasze plany. Skończyło się na zdobyciu Małego Piku oraz dojściu do słynnych wodospadów Kyngara. Kilkanaście lat temu, pierwszy raz, penetrowaliśmy zawiły system ich wodnych zakoli. Mile spełnieni schodziliśmy wolno w dół.
Obwiązane szamańskimi szmatkami drzewa, otaczały cudowne źródełko a z pobliskiej figurki ,, Złotego Buddy, tryskała woda podobnej nadziei. Wędrówką do położonego nieopodal dacanu i buriackiej wioski Tagarchaj, zakończyliśmy pobyt w ,, Golcach Tunkijskich ‘’ Nie dalej jak rok temu, brnąc w nich w śniegu, przez niemalże trzytysięczne wyniesienia i przełęcze, doszliśmy do słynnych ,,Źródeł Szumackich ‘’
Niebawem Koleją Transsyberyjską dotarliśmy do Omska. Gorące spotkanie z członkami Polskiego Kulturalno - Oświatowego Centrum ,,Polonez ‘’ w mieszkaniu pani Zosi Pawłowskiej, na czele z jej prezesem Lubą Niestierową, trudno będzie zapomnieć. Pełne rodaków mieszkanie kipiało Polską, a czerwone małopolskie korale pięknie zdobiły kobiece szyje. Zabytki omskiej metropolii ukazała nam Luba Niestierowa. Wspaniałym zwieńczeniem naszej wizyty, była wycieczka do odległej o 140 km polskiej Diespodzinowki. Zastygła w przeszłości wieś, jakby w śnie pogrążona. Miejscowy cmentarz w gąszczu polskich krzyży skąpany.
Niektóre z nich odnowiliśmy własnym sumptem. Myślimy o następnych – oświadczyła Luba Niestierowa. Za rok zgodnie z umową oczekujemy was w Krakowie – rzekłem na pożegnanie . Mamy nadzieję że tak się stanie – odpowiedziała nasza przewodniczka i zarazem szefowa omskiego ,, Poloneza ,,.
Do schowanej w górach Ałtaju wioski - Turaczak, dotarliśmy po kilkugodzinnej jeździe. Usytuowana z dala od utartych szlaków, od dawna przyciąga amatorów ciszy i spokoju. W drodze na szczyt zarośniętej krzewami Badanki przedzieraliśmy się przez górską tajgę, w towarzystwie mieszkanek Nowosybirska - Lidi Malewej i jej koleżanki Luby. Z trudem dotarliśmy do podszczytowych płyt widokowej góry.
Spoglądając na wijącą się u naszych stóp rzekę Biję, delektowaliśmy się jej widokiem. Tocząc majestatycznie swe wody, płynęła w kierunku Bijska, by z Katuniem utworzyć wielki Ob. Nadbrzeżne skały pełne petroglifów. Granitowe grzyby na końcu wioski, to kolejne świadectwo istnienia tu dawnych kultur.
Spotkanie z wami pozwoliło mi odkryć polskie korzenie , a język przodków urzekł mnie od pierwszej chwili – rzekła na odchodnym, nasza nowosybirska dobrodziejka i przewodniczka - Lidia.
W pobliskim Artybaszu pojawiliśmy się następnego dnia. Powierzchnia skrytej w górach perły Ałtaju – jeziora Teleckiego, skrzyła się z daleka. Nie najnowszej generacji łodzią zmagaliśmy się z falami a leciwy silnik pracował resztką sił. Zwiedzanie okolicznych siklaw na czele z wodospadem Korbu, szamańskich kopców ,, owoo ,, wraz z miejscem upadku meteorytu, wypełniło program naszej eskapady. Z podziwem patrzyliśmy na otaczające jezioro góry.
Stolica Ałtajskiego kraju – Barnauł, to ostatni przystanek w naszej polonijnej wędrówce. Prezes diaspory ,, Dom Polski ,, Wanda Jarmolińska, przyjęła nas w siedzibie barnaułskich rodaków. Mapa nadwiślańskiego kraju, orzeł w koronie, białoczerwona flaga, łowickie stroje, książki i afisze, niezbicie świadczyły o polskości tego miejsca i wypisz wymaluj przypominały siedzibę polskiej ,, Nadziei ‘’ w Ułan – Ude.
Mini recital wokalny wykonaniu gospodyni, przyjemnie uatrakcyjnił nasze spotkanie. Chętnie skorzystamy z waszego zaproszenia. Jak dobrze pójdzie to jeszcze tego roku przyjedziemy do` Krakowa – powiedziała na zakończenie - prezes i diva operowa w jednej osobie – Wanda Jarmolińska.
Niebawem z Barnauł via Bijsk, Górno – Ałtajsk i Ust – Koksę dotarliśmy na pogranicze rosyjsko – kazachskie. Kilkusetkilometrową odległość pokonaliśmy w dwa dni. Trzeciego rozbiliśmy namioty w ałtajskiej wiosce - Tiangur. Najwyższy szczyt Ałtaju – Biełucha, mamił z daleka.
Przygraniczna osada, jako żywo przypominała skansen. Gromada krzykliwych kaczek paradowała wzdłuż płotów. Świnie zażywały błotnych kąpieli. Krowy rozsiadły się na drodze. Gęsi długim wachlarzem maszerowały przez wioskę. Konie skubały przydrożne krzewy a kozy wraz z owcami wspinały się na pobliskie skały. Obok szeroko rozlana rzeka Katuń.
I gdy po krótkiej aklimatyzacji na pobliskich dwutysięcznikach, zamierzaliśmy wyruszyć w kierunku Biełuchy, choroba kolegi, zmieniła nasze plany.
Pozostała nadzieja na rychły powrót pod Biełuchę i przekonanie iż z Gazetą Krakowską, samorządami, dyrektorami Schronisk Młodzieżowych, Wspólnotą Polską z Krakowa i rzeszą sprzymierzeńców , uda się naszemu Towarzystwu zaprosić do Polski, kolejnych potomków polskich zesłańców i osadników z Syberii.
W wyprawie uczestniczyli : Wojciech Harpula – redaktor naczelny Gazety Krakowskiej, Elżbieta Tomczyk – Miczka – menedżer projektów Małopolskiej Organizacji Turystycznej, Zbigniew Klatka – animator kultury małopolskiej, Radosław Partyka – lider zespołu muzycznego - ,, Zielony Szlak ‘’ oraz autor relacji.
Jerzy Bogusław Nowak
Autor, zwany ,, Bogusiem ‘’ to absolwent krakowskiej AWF, taternik, międzynarodowy przewodnik górski ,,Lider ‘’, przewodnik tatrzański w kole im. M. Sieczki, beskidzki, małopolski, świętokrzyski, instruktor przewodnictwa, przodownik narciarski z uprawnieniami na wszystkie góry Polski, ratownik wodny, podróżnik, fotograf, uczestnik wielu wypraw od Himalajów, Andów po góry Syberii, autor licznych wystaw i prezentacji, członek małopolskich i krajowych władz PTSM oraz samorządu przewodnickiego PTTK w Małopolsce. Były komandos, tancerz, nauczyciel i opiekun SKKT ,,Kałamarz ”w Gim. nr 27 w Krakowie oraz korespondent zagraniczny kwartalnika ,, W górach ‘’.
.
Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
ŚLADEM SYBERYJSKIEJ PRZYRODY was created by Albin
Ś L A D E M P O L S K I C H D I A S P O R I U N I K A L N E J S Y B E R Y J S K I E J P R Z Y R O D Y
U schyłku minionego roku wróciła do kraju kolejna syberyjska wyprawa, zorganizowana pod auspicjami Małopolskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych w Krakowie i Gazety Krakowskiej, kierowana przez v – ce prezesa tegoż Oddziału - Jerzego Bogusława Nowaka.
Była to już nie pierwsza moja podróż na Syberię. Urzeczony niezwykłą krainą i pietyzmem z jakim potomkowie polskich zesłańców i osadników, macierz w sercach swych przechowują, za pomocą artykułów, wystaw i prezentacji, snuję od lat opowieść, o polskim fenomenie na Syberii.
Główne założenia wyprawy - umacnianie więzi z polską diasporą na Syberii, wraz z dalszą penetracją Przybajkala i Ałtaju, moim zdaniem, udało się w pełni zrealizować. A oto relacja z wyprawy.
W asyście przesuwających się za oknem, syberyjskich rzek, brzozowych zagajników, sennych wiosek i dźwięków gitary, dotarliśmy Koleją Transsyberyjską do Irkucka. Dwa dni później pokonując niespodzianki drogi, zjawiliśmy się w słynnej polskiej wsi – Wierszynie na Syberii, by uczestniczyć w przygotowaniach do obchodów stulecia miejscowej świątyni, pw. św. Stanisława biskupa i męczennika. Gościnny dom pani Franciszki Janaszek i jej córek Haliny i Sabiny, przywitał nas jak zawsze, stołem pełnym smakołyków rodem z tajgi i domowego ogródka. Wzajemnym wspomnieniom nie było końca.
Narąbawszy drew, wyruszyliśmy z prezesem Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego ,, Wisła ‘’ w Wierszynie – Haliną Janaszek, do tutejszego „ Domu Polskiego ‘’. Podczas gdy my z jej mężem Albertem, pokrywaliśmy werandę Domu specjalnymi płytami, inni kończyli budowę rozpoczętej przez nas rok temu, turystycznej wiaty przy plebani, i podestu służącego fotografii wszystkich uczestników, tego epokowego wydarzenia. Każdy miał co robić.
Nazajutrz podczas uroczystej mszy koncelebrowanej przez biskupa Cyryla Klimowicza, w asyście nuncjusza papieskiego Iwana Jurkowicza i biskupa Jana Pawła Lengi, na ręce ich eminencji oraz proboszcza parafii Karola Lipińskiego, przekazaliśmy wierszyńskiej ,, jubilatce „ okolicznościowe wotum.
Podczas występów w ,, Domu Polskim ,, obdarowaliśmy miejscowe dzieci małopolskimi koralami i gorzką czekoladą z krakowską ,, Wawelu ‘’ ,zapraszając je kolejny raz z rodzicami nad Wisłę. Boguś – wam łatwo nas do Polski zapraszać - a nam nie tak łatwo pojechać. Kto w tym czasie będzie gadziny doglądał ? Zapytała podczas rozstania prezeska – Halina Janaszek.
Wędrówką Górami Nadmorskimi nad bajkalską tonią, wraz z rejsem kutrem irkuckich radnych po największym słodkowodnym jeziorze świata, plejadą barwnych doznań, zapoczątkowaliśmy kolejną syberyjską włóczęgę. Wizyta w Bajkalskim Muzeum w Listwiance, wespół z widokiem ujścia rzeki Angary ze szczytu Kamienia Czerskiego, to następne źródło niebanalnych wrażeń. Królowa bajkalskich wysp - Olchon, przywitała nas paradą złotych modrzewi, zapatrzonych w Małe Bajkalskie Morze.
Skały Trzech Braci wraz z górą Miłości i przylądkiem Chaboj, stromym klifem zawisły nad powierzchnią słynnego jeziora. Tu i ówdzie widać resztki zesłańczego łagru. Na deser skała,, Szamanka ,, – miejsce tajemnych rytuałów i szamańskiej celebry - jeden z pięciu biegunów energii duchowej na świecie. W drodze ze stolicy Olchonu – Chużyr do Ust – Barguzina, przecinając Bajkał w poprzek, przepłynęliśmy nad jego największą głębią. W dali góry Bajkalskie – miejsce narodzin legendarnej rzeki - Leny.
Porywisty wiatr zrywał kaptury z głów i z hukiem trzaskał pokładowymi drzwiami. Do Ust – Barguzińskiego portu, dopłynęliśmy w promieniach zachodzącego słońca. Nad wpadającą do Bajkału rzeką Barguzin, majaczyły kontury eksplorowanych przez nas, przed trzema laty, gór - Półwyspu Święty Nos.
Pojazdem naszego przyjaciela Giennadija Iwanowa, v – ce prezesa Autonomii Polaków ,, Nadzieja ‘’z Ułan – Ude, podążaliśmy do jego posiadłości w Goriaczyńsku. Granatowe niebo zakwitło gwiazdami. Strzelające w górę języki ognia, oświetlały Giennadijowe królestwo. Noc minęła niepostrzeżenie.
Ablucjami w gorących wodach dawnego uzdrowiska, wraz z zwiedzaniem miejscowego muzeum, zakończyliśmy pobyt w Goriaczyńsku. Wschodnim brzegiem Bajkału zdążaliśmy do stolicy Buriacji, Ułan – Ude. W progach przyjaznej nam od lat siedziby Narodowo - Kulturalnej Autonomii Polaków miasta Ułan – Ude,, Nadzieja ‘’ przywitała nas wylewnie, jak co roku - jej szefowa, Maria Iwanowa – żona Giennadija.
Wizytą w Iwołgińsku – centrum rosyjskiego buddyzmu, rozpoczęliśmy realizację bogatego programu , autorstwa gospodarzy. Nasz przewodnik - Giennadij z właściwą sobie swadą i humorem, ukazywał nam piękno buriackiej ziemi.
Doliną Selengi - największej rzeki wpadającej do Bajkału, dotarliśmy do starowierców w Tarbagataj. Wnętrze miejscowego muzeum, dalekie od sztampy. Zgrabna sylwetka cerkwi lśniła bielą. Barwne domki wioski, w ciepłych pastelach umajone . Śpiewno – taneczna ceremonia swatania, w wykonaniu miejscowych artystów, wraz z ognistym poczęstunkiem, wprawiła nas w sympatyczny nastrój. Pora wracać.
Zwiedzanie Skansenu Etnograficznego Kultury i Życia Narodów Zabajkala, połączone z prezentacją buriackich obrzędów, przyjemnie wypełniło kolejny dzień. Wieczorne spotkanie z Marią i Gienadijem oraz pełnomocnikiem prezydenta Buriacji d/s mniejszości narodowych - Michaiłem Charitonowem, zaowocowało nowymi pomysłami goszczenia rodaków w kraju ich przodków i uzmysłowiło, jak wiele udało nam się już wspólnie dokonać.
Poranne zwiedzanie Ułan – Ude połączone z wizytą w jedynym na świecie Teatrze Buriackim – w towarzystwie pracującej w nim Marii Iwanowej, ozdobną klamrą spięło nasze przeżycia.
Kolejny dzionek zwiastował nową przygodę. Dzięki naszym przyjaciołom z ,, Nadziei ‘’ na czele Marią Iwanową, uczestniczyliśmy w końcowej fazie międzynarodowej wyprawy naukowo – turystycznej, pt. ,, Bajkalski szlak polskich zesłańców ‘’, poświęconej między innymi 150 powstania styczniowego, oraz 147 rocznicy powstania polskiego na trakcie wokółbajkalskim, w ramach obchodów dwudziestolecia Narodowo – Kulturalnej Autonomii Polaków miasta Ułan – Ude „ Nadzieja ‘’w Buriacji.
Wraz v – ce prezesem ,, Nadziei ‘’ - Żenią Siemionowem i poznaną przed laty w Polsce młodzieżą, wędrowaliśmy Bajkalskim Rezerwatem w górach Chamar – Daban. Nasi młodzi przyjaciele, podobnie jak my onegdaj, stanęli wczoraj na Piku Czerskiego. Gorącymi brawami nagrodziliśmy ich wyczyn.
Upojeni aromatem ziół, z uwagą słuchaliśmy opowieści tajgi o jej tajemnicach. Kurylski czaj, sahandala, iwan czaj, czabriec, smorodina i inne syberyjskie rośliny wspaniale zdobiły górski pejzaż. Kąpiel w rzece Osinowka wzmogła apetyt, a wymieszana z ciastkami konserwa, smakowała jak nigdy. W osmalonym płomieniami ognia wiadrze, kipiała ziołowa herbata. Jej czarodziejski zapach dyskretnie wędrował po tajdze.
Wieczór przywitał nas nową porcją zachwytu. V – ce prezes „ Nadziei ‘’ pan Walenty Litwinow, recytował przy ognisku swoje wiersze. Powabne strofy poezji, nutą melancholii, ścieliły się bajkalskim brzegiem. To mój publiczny debiut – szeptał rozmarzony.
Nazajutrz w osadzie Miszycha nad Bajkałem z Marią Iwanową, konsulem polskim - Markiem Zielińskim, znanym podróżnikiem i odkrywcą - Jackiem Pałkiewiczem oraz dyrektorem Rezerwatu Bajkalskiego, wiązankami kwiatów, oddaliśmy hołd polskim powstańcom z 1866 r. pod postawionym przez,, Nadzieję ‘’ w 2003 r. pomnikiem. Część oficjalną zakończyła uroczysta msza, sprawowana przez proboszcza kościoła polskiego w Ułan - Ude.
Nie sposób było oprzeć się wrażeniu, ze uczestniczymy w czymś niezwykłym, a zasługi Mari Iwanowej i jej towarzyszy z Autonomii Polaków ,, Nadzieja ‘’ z Ułan – Ude, na zawsze pozostaną w annałach polonijnych dziejów.
Przygotowana przez członków,, Nadziei ‘’ biesiada, przerodziła się w festiwal pieśni polskich nad Bajkałem. Widoczne z dala Góry Nadmorskie, jakby w nie zasłuchane. Te niepowtarzalne chwile, na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Pożegnalnym uściskom towarzyszyły wzajemne zaproszenia. Czekamy na was jak co roku w Polsce. A my zapraszamy was Boguś ponownie do Ułan – Ude i dziękujemy dobroczyńcom za małopolskie korale, czekolady z ,, Wawelu ” i krakowskie pasy. Do rychłego zobaczenia – rozbrzmiewało nad Buriackim Morzem.
Rozstawszy się z przyjaciółmi, obraliśmy kurs na Arszan, u podnóża Golców Tunkijskich. Panoramę buriackiej osady, zdominowała strzelista sylwetka Góry Miłości. Próby wejścia na nią zakończyły się połowicznym sukcesem. Ustawiczne załamania pogody, skutecznie unicestwiały nasze plany. Skończyło się na zdobyciu Małego Piku oraz dojściu do słynnych wodospadów Kyngara. Kilkanaście lat temu, pierwszy raz, penetrowaliśmy zawiły system ich wodnych zakoli. Mile spełnieni schodziliśmy wolno w dół.
Obwiązane szamańskimi szmatkami drzewa, otaczały cudowne źródełko a z pobliskiej figurki ,, Złotego Buddy, tryskała woda podobnej nadziei. Wędrówką do położonego nieopodal dacanu i buriackiej wioski Tagarchaj, zakończyliśmy pobyt w ,, Golcach Tunkijskich ‘’ Nie dalej jak rok temu, brnąc w nich w śniegu, przez niemalże trzytysięczne wyniesienia i przełęcze, doszliśmy do słynnych ,,Źródeł Szumackich ‘’
Niebawem Koleją Transsyberyjską dotarliśmy do Omska. Gorące spotkanie z członkami Polskiego Kulturalno - Oświatowego Centrum ,,Polonez ‘’ w mieszkaniu pani Zosi Pawłowskiej, na czele z jej prezesem Lubą Niestierową, trudno będzie zapomnieć. Pełne rodaków mieszkanie kipiało Polską, a czerwone małopolskie korale pięknie zdobiły kobiece szyje. Zabytki omskiej metropolii ukazała nam Luba Niestierowa. Wspaniałym zwieńczeniem naszej wizyty, była wycieczka do odległej o 140 km polskiej Diespodzinowki. Zastygła w przeszłości wieś, jakby w śnie pogrążona. Miejscowy cmentarz w gąszczu polskich krzyży skąpany.
Niektóre z nich odnowiliśmy własnym sumptem. Myślimy o następnych – oświadczyła Luba Niestierowa. Za rok zgodnie z umową oczekujemy was w Krakowie – rzekłem na pożegnanie . Mamy nadzieję że tak się stanie – odpowiedziała nasza przewodniczka i zarazem szefowa omskiego ,, Poloneza ,,.
Do schowanej w górach Ałtaju wioski - Turaczak, dotarliśmy po kilkugodzinnej jeździe. Usytuowana z dala od utartych szlaków, od dawna przyciąga amatorów ciszy i spokoju. W drodze na szczyt zarośniętej krzewami Badanki przedzieraliśmy się przez górską tajgę, w towarzystwie mieszkanek Nowosybirska - Lidi Malewej i jej koleżanki Luby. Z trudem dotarliśmy do podszczytowych płyt widokowej góry.
Spoglądając na wijącą się u naszych stóp rzekę Biję, delektowaliśmy się jej widokiem. Tocząc majestatycznie swe wody, płynęła w kierunku Bijska, by z Katuniem utworzyć wielki Ob. Nadbrzeżne skały pełne petroglifów. Granitowe grzyby na końcu wioski, to kolejne świadectwo istnienia tu dawnych kultur.
Spotkanie z wami pozwoliło mi odkryć polskie korzenie , a język przodków urzekł mnie od pierwszej chwili – rzekła na odchodnym, nasza nowosybirska dobrodziejka i przewodniczka - Lidia.
W pobliskim Artybaszu pojawiliśmy się następnego dnia. Powierzchnia skrytej w górach perły Ałtaju – jeziora Teleckiego, skrzyła się z daleka. Nie najnowszej generacji łodzią zmagaliśmy się z falami a leciwy silnik pracował resztką sił. Zwiedzanie okolicznych siklaw na czele z wodospadem Korbu, szamańskich kopców ,, owoo ,, wraz z miejscem upadku meteorytu, wypełniło program naszej eskapady. Z podziwem patrzyliśmy na otaczające jezioro góry.
Stolica Ałtajskiego kraju – Barnauł, to ostatni przystanek w naszej polonijnej wędrówce. Prezes diaspory ,, Dom Polski ,, Wanda Jarmolińska, przyjęła nas w siedzibie barnaułskich rodaków. Mapa nadwiślańskiego kraju, orzeł w koronie, białoczerwona flaga, łowickie stroje, książki i afisze, niezbicie świadczyły o polskości tego miejsca i wypisz wymaluj przypominały siedzibę polskiej ,, Nadziei ‘’ w Ułan – Ude.
Mini recital wokalny wykonaniu gospodyni, przyjemnie uatrakcyjnił nasze spotkanie. Chętnie skorzystamy z waszego zaproszenia. Jak dobrze pójdzie to jeszcze tego roku przyjedziemy do` Krakowa – powiedziała na zakończenie - prezes i diva operowa w jednej osobie – Wanda Jarmolińska.
Niebawem z Barnauł via Bijsk, Górno – Ałtajsk i Ust – Koksę dotarliśmy na pogranicze rosyjsko – kazachskie. Kilkusetkilometrową odległość pokonaliśmy w dwa dni. Trzeciego rozbiliśmy namioty w ałtajskiej wiosce - Tiangur. Najwyższy szczyt Ałtaju – Biełucha, mamił z daleka.
Przygraniczna osada, jako żywo przypominała skansen. Gromada krzykliwych kaczek paradowała wzdłuż płotów. Świnie zażywały błotnych kąpieli. Krowy rozsiadły się na drodze. Gęsi długim wachlarzem maszerowały przez wioskę. Konie skubały przydrożne krzewy a kozy wraz z owcami wspinały się na pobliskie skały. Obok szeroko rozlana rzeka Katuń.
I gdy po krótkiej aklimatyzacji na pobliskich dwutysięcznikach, zamierzaliśmy wyruszyć w kierunku Biełuchy, choroba kolegi, zmieniła nasze plany.
Pozostała nadzieja na rychły powrót pod Biełuchę i przekonanie iż z Gazetą Krakowską, samorządami, dyrektorami Schronisk Młodzieżowych, Wspólnotą Polską z Krakowa i rzeszą sprzymierzeńców , uda się naszemu Towarzystwu zaprosić do Polski, kolejnych potomków polskich zesłańców i osadników z Syberii.
W wyprawie uczestniczyli : Wojciech Harpula – redaktor naczelny Gazety Krakowskiej, Elżbieta Tomczyk – Miczka – menedżer projektów Małopolskiej Organizacji Turystycznej, Zbigniew Klatka – animator kultury małopolskiej, Radosław Partyka – lider zespołu muzycznego - ,, Zielony Szlak ‘’ oraz autor relacji.
Jerzy Bogusław Nowak
Autor, zwany ,, Bogusiem ‘’ to absolwent krakowskiej AWF, taternik, międzynarodowy przewodnik górski ,,Lider ‘’, przewodnik tatrzański w kole im. M. Sieczki, beskidzki, małopolski, świętokrzyski, instruktor przewodnictwa, przodownik narciarski z uprawnieniami na wszystkie góry Polski, ratownik wodny, podróżnik, fotograf, uczestnik wielu wypraw od Himalajów, Andów po góry Syberii, autor licznych wystaw i prezentacji, członek małopolskich i krajowych władz PTSM oraz samorządu przewodnickiego PTTK w Małopolsce. Były komandos, tancerz, nauczyciel i opiekun SKKT ,,Kałamarz ”w Gim. nr 27 w Krakowie oraz korespondent zagraniczny kwartalnika ,, W górach ‘’.
.
Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.
Czas generowania strony: 0.330 s.