Prasa Podróżników

w lipcowym numerze NPM - Błąd Birkenmajera

Więcej
12 lata 10 miesiąc temu - 12 lata 10 miesiąc temu #3154 przez Albin
temat numeru >> Wojciech Kurtyka
Sięganie po Tajemnicę


byłem, widziałem >> Tatry Wysokie
Błąd Birkenmajera
Sebastian Fijak

Madziarzy, Niemcy, Austriacy, Słowacy – wszyscy w przeszłości przewijali się przez Dolinę Jaworową, Terinkę i ich otoczenie. Chcieliśmy pójść ich śladami.

W naszych planach majaczyły urwiste granie i strzeliste turnie, setki metrów powietrza pod stopami. Wspinaczkowe przejście grani od Małego Lodowego aż po sam szczyt Lodowego (2627 m n.p.m.) – na to czekaliśmy od dawna! Wspólnie z Bartkiem postanawiamy podjąć wyzwanie. Normalne turystyczne wyjście jakoś nas nie pociąga, zwłaszcza po wcześniejszym obfitym zimowym sezonie wspinaczkowym. Jednak – jak to zwykle bywa – jest jedno „ale”: szwankuje nam zdrowie.

Tatrzańskie Archiwum X
Początek wejścia w Dolinę Jaworową w Tatrzańskiej Jaworzynie nie wygląda źle. Pod względem trudności zielony szlak nie odbiega od tury w samo serce Doliny Strążyskiej. Płaska ścieżka, którą idziemy, otoczona jest charakterystycznymi domami z czasów, gdy cesarz austro-węgierski niepodzielnie dzierżył władzę nad tymi terenami, a książę Christian Hohenlohe na przełomie XIX i XX wieku twierdził, że góry to nic i należy je przekształcić w rodzaj parku rozrywki dla myśliwych. Wierzyć można lub nie, ale nieodległy rejon Tatr Bielskich i Jaworzyńskich książę nakazał otoczyć wysokim parkanem, by wprowadzona tam sztucznie zwierzyna nie pouciekała. A było w czym wybierać. Sprowadzono nie tylko łosie czy inną bardziej popularną zwierzynę płową, ale również takie ciekawostki, jak choćby muflony. Oczywiście nie mogło zabraknąć rodzimych kozic, wszak sam możnowładca Hohenlohe kazał sobie postawić pomnik w miejscu, gdzie w 1924 roku ustrzelił tysięczną sztukę.
Zostawiamy w tyle cały ten zwierzyniec jaworzyński i domki jegrów, mających chronić dobra księcia. Idąc w górę doliny, mijamy tylko kilku turystów.
– Właśnie za to kocham Słowację. Pustka i ogrom, których próżno szukać w polskich najwyższych górach – mówię do Bartka, zbywającego mój zachwyt milczeniem.
Dopiero przy wiacie stojącej nieopodal rozgałęzienia szlaków zielonego i niebieskiego, prowadzącego w Dolinę Zadnich Koperszadów, mój kompan przerywa ciszę.
– Wiesz, że w przeciwieństwie do Polski, tutaj można spać w wiatach turystycznych?
– Wątpię. Zresztą to dość marne schronienie na wypadek nieoczekiwanego spotkania z niedźwiedziem – odpowiadam zdawkowo, a krótka dyskusja milknie, pozostawiając temat nierozstrzygniętym.
Kiedy mijamy kolejne przełamania doliny, nasze tempo zaczyna nabierać bardziej cech żółwia niż kozicy. Po dwóch godzinach dochodzimy do Jaworowej Polany. Niestety, z drzew, które miały dać nazwę tej pięknej dolinie, nie pozostało zbyt wiele, a ponoć jeszcze 300 lat temu gęsto porastały dolinę.
Trzeba jednak zaznaczyć, że anegdot związanych z nazewnictwem tej doliny nie brakuje. Na przykład wielokrotne krzyżowe tłumaczenia z polskiego na niemiecki i vice versa tej samej nazwy doprowadziły do nazwania jednego z górnych rejonów tej doliny zegarowym ogródkiem. Ot, po prostu w gwarze spiskiej była to Uhrn Tal, ale później pomylono tę nazwę z die Uhr, czyli zegarkiem po niemiecku.
To właśnie w rejonie ogródka dolina bierze ostry skręt w stronę miejsca, gdzie las jest już tylko wspomnieniem. Teraz możemy podziwiać w pełnej krasie ograniczające całą dolinę skalne zerwy, m.in. Jaworowy (2418 m n.p.m.) i Ostry Szczyt (2367 m n.p.m.). Kłócimy się z Bartkiem o poszczególne wierzchołki i, żeby nasz spór nie zakończył się bardziej krwawo, wyciągam grochówkę i szykuję wczesny obiad. Cały ten kram musi dziwnie wyglądać na środku Zadniej Doliny Jaworowej, pod samym podejściem na Przełęcz Lodową (2376 m n.p.m.). To miejsce o tyle ciekawe, że łączy w całość kilka nie do końca wyjaśnionych historii. Jak choćby wypadek „króla przewodników tatrzańskich” Klimka Bachledy na jednej z pierwszych akcji ówczesnego Pogotowia Górskiego w 1909 roku, po enigmatyczną po dziś dzień śmierć Kaszniców i ich towarzysza wędrówki. W przedwojennej, targanej
politycznymi sporami Polsce tajemnicza śmierć warszawskiego prokuratora obrosła w niesamowite teorie spiskowe. Ot, takie małe „Archiwum X” Tatr.
Sama przełęcz to dla nas kolejny punkt wędrówki. I o ile siodło Przełęczy Lodowej nie jest fascynujące, to zejście do Lodowego Stawku potrafi dostarczyć wiele emocji. Zsuwanie się po złupkowaconej skale bez jakiejkolwiek możliwości sensownego hamowania to naprawdę niezapomniane doznanie. Dalsza droga od przełęczy do Chaty Téryho (2015 m n.p.m.) przebiega nadzwyczaj szybko, nawet jak na nasze emeryckie tempo. W Terince jesteśmy po siedmiu godzinach.
(…)
Więcej – czytaj w numerze „n.p.m.”

npm.pl/index.php?action=site&pid=512&id=67

.Podejście Doliną Małej Zimnej Wody – widok na Lodową Kopę i Lodowy Szczyt oraz Terinkę
fot. Jan Latała

W numerze ponadto przeczytacie:

Lipcowy numer „n.p.m.” to m.in. via ferrata Brigata Tridentina w Dolomitach, Góry Marmaroskie w Rumunii oraz relacja z dalekiego Uralu Subpolarnego. W „Temacie numeru” przybliżamy postać wybitnego himalaisty Wojciecha Kurtyki. Dla tych, którzy wolą bliższe wędrówki, proponujemy Dolinę Jaworową w słowackich Tatrach oraz Szlak Zbójników Karpackich. Na deser – w sam raz na wakacje: przegląd kurtek.

Mała szkoła przetrwania – Dolomity i ekscytujące przygody na via ferratach to dla tysięcy Polaków najlepszy sposób na wakacje. Na łamach „n.p.m.” proponujemy przede wszystkim trasy osiągalne dla niezbyt wymagającego turysty, co nie znaczy, że ich przejście to przysłowiowa bułka z masłem. Tym razem przedstawiamy ferratę Brigata Tridentina, dzieło oddziału włoskich żołnierzy górskich Alpini z Trydentu. To właśnie od nich wywodzi się nazwa tej trasy.

Cywilizacja precz! – Dla tych, którzy wolą dzikie rejony Europy niż Alpy, proponujemy Góry Marmaroskie w Rumunii, a dokładniej – wyprawę po triplex. Główny punkt programu to potrójny słupek na Stohu (1653 m n.p.m.), w czasach międzywojennych oznaczający styk granic Polski, Czechosłowacji i Rumunii. Kamień ciągle tam stoi, mimo że przez świat przetoczyła się najgorsza z wojen, a granice poprzesuwano gdzie indziej. Obecnie Góry Marmaroskie oddzielają Rumunię od Ukrainy, leżą też na rubieży Unii Europejskiej i obszaru Schengen. Nie ma już sowieckiej „sistiemy” – linii zasieków broniących Kraju Rad przed wyimaginowaną inwazją lub ucieczką własnych obywateli. Jednak o przejściu przez zieloną granicę lepiej nie myśleć, a dla chodzących po rumuńskiej stronie gór obowiązuje nakaz „zameldowania się”w placówce straży granicznej.

Sięganie po Tajemnicę – Wojciech Kurtyka to jeden z najwybitniejszych światowych himalaistów, a jednocześnie największy outsider polskiego himalaizmu. Co myśli o współczesnym wspinaniu, czy w momentach krytycznych gotowy był na śmierć? Zachęcamy do lektury wywiadu, którego… nie było.

Sucho, ciepło, nieprzewiewanie – Współczesna kurtka to owoc ewolucji podgumowanego brezentu. Bój o wyżyłowane parametry laminatów stał się punktem honoru wszystkich liczących się producentów branży outdoorowej. Testerami i twarzami reklamującymi nowe kurtki stawali się czołowi alpiniści, himalaiści i globtroterzy. Z czym przyjdzie nam się mierzyć, gdy będziemy chcieli dokonać zakupu? W lipcowym „n.p.m.” przegląd kurtek. O czym warto wiedzieć i na co zwrócić uwagę, kupując przed sezonem niezbędną kurtkę?

Dokładniej przyjrzeliśmy się następującym modelom:

Alvika Losar, Columbia Deep Ghyll TM Shell, Direct Alpine Guide, HiMountain Impact, Mammut Emerald Jacket, Marmot PreCip Jacket, Mountain Hardwear Cohesion Jacket, The Four Elements TF man jacket, The North Face Venture Jacket, Wolf Gang Ornak II Gelanots

A ponadto:

Polacy na końcu Europy – Kto woli dalekie wyprawy, temu polecamy Ural Subpolarny. Czworo turystów z Wrocławia za cel postawiło sobie zdobycie najwyższego szczytu europejskiej części Rosji, a jednocześnie najwyższego Masywu Uralu – Narodnaja (1894 m n.p.m.). Nie jest to najtrudniejsza góra Korony Europy, ale na pewno najtrudniej dostępna.

Zarabie pod gwiazdami – Bujne beskidzkie lasy i luz na szlakach to już za mało. Współczesny turysta musi mieć miejsce na rodzinny wypad, trasy idealne na górskie biegi, nordic walking czy studencki rajd pod namiotami. A najlepiej z widokiem na Babią Górę. Tylko po co błądzić palcem po mapie, skoro są Kudłacze? Zapraszamy w Beskid Makowski.

Zimą narty, latem rowery – Góry Izerskie to wysunięte na zachód pasmo Sudetów. Kojarzą się przede wszystkim z kilometrami narciarskich tras biegowych i idealnymi trasami dla rowerzystów. Ale to także idealny teren na zwykłą górską włóczęgę, szczególnie letnią porą. Do zdobycia m.in. Smrk, Stóg Izerski, Świeradowiec i Wysoka Kopa.

Na początku był Janosik – Sześć krajów, około 4500 kilometrów długości i 600 miejsc związanych z tradycją zbójników, opryszków i hajdamaków. Pomysłodawca niezwykłego Szlaku Zbójników Karpackich Leszek Młodzianowski planuje pokonać go pieszo w 300 dni. Kim jest pomysłodawca i co zamierza dokonać? Zachęcamy do lektury lipcowego „n.p.m.”.

.

.

Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
Załączniki:
Ostatnia12 lata 10 miesiąc temu edycja: Albin od.

Proszę Logowanie lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Czas generowania strony: 0.469 s.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo alejapodroznikow@gmail.com

Jeżeli chcesz wykorzystać materiały naszego autorstwa zamieszone na portalu skontaktuj się z nami: alejapodroznikow@gmail.com