Prasa Podróżników

nowy kwietniowy numer n.p.m. a w nim

Więcej
12 lata 8 miesiąc temu - 12 lata 8 miesiąc temu #5151 przez Albin
temat numeru >> 7. Biwak Zimowy „n.p.m.”
Zamienię rekord na marzenie
Michał Parwa

Żaden górski festiwal połączony z samotnym wędrowaniem nie zastąpi zimowego biwaku. W trakcie jednego weekendu namiastka himalaizmu ściera się z nizinnym postrzeganiem świata.

Nagrodą za długą podróż może być pobudka w oszronionym namiocie, wywołana przenikliwym mrozem. Taką cenę płacą wszyscy rozkochani w górach. Hołdują prostej zasadzie, która podpowiada, że najlepiej czują się nad poziomem morza.

Pod koniec lutego igły w kompasach wskazują na Halę Krupową. Miejsce na co dzień ciche, ginące w cieniu Królowej Beskidów, zmienia się w tętniącą życiem polanę. Pasmo Policy w mgnieniu oka budzi się do życia. A zima wraca jak na zawołanie, posypując śniegiem wschodnie skrawki Beskidu Żywieckiego. Co roku w ostatni weekend lutego z całej Polski przyjeżdżają tu uczestnicy Biwaku Zimowego „n.p.m.”, a wraz z nimi najbardziej wyszukane motywacje i cele. Niektórzy oddali serce górom już dawno temu. Podróżują nierzadko przez cały kraj, aby pielęgnować starą, nierdzewiejącą miłość. Nowicjusze liczą na uczucie od pierwszego wejrzenia, o którym tyle mówi starszy brat, narzeczona i ojciec. Pierwsze poważne spotkanie z górami musi zaowocować celnym strzałem Amora, który sprawi, że każdą wolną chwilę spędzą na szlaku, perci czy hali. Na własnej skórze przekonają się, że miłość do gór jest trudna, wymagająca i bezkompromisowa.
Na uczestników czekają trzy dni zalotów, czyli ciężka praca na mrozie, i cykl szkoleń, które w głębokim śniegu zweryfikują nowo nabyte umiejętności. I nawet jeśli Amor nie trafi od razu, pojawią się motyle w brzuchu. A to za sprawą najnowszych filmów górskich czy też prelekcji znamienitych gości (w tym roku podczas siódmej edycji imprezy był to Krzysztof Wielicki, pierwszy zimowy zdobywca Mount Everestu). Ale są i tacy, którzy wyższe uczucie do wszystkiego, co bliżej nieba, zostawili głęboko w plecaku. Tuż nad nim jest jeszcze sporo miejsca w górnej komorze, aby z biwaku wywieźć bagaż doświadczeń. Dla nich istotna jest atmosfera. Spotkanie z ludźmi dzielącymi tę samą pasję, nowe znajomości i wymiana poglądów. Przyjemny i niemierzalny ładunek, który po weekendzie trzeba znieść w doliny. Najlepiej, jeśli będzie nim od dawna poszukiwany partner, z którym latem można wyruszyć w Dolomity lub na Kaukaz.
Wbrew pozorom, koktajl pragmatyzmu i zakochania smakuje najlepiej. Dwa składniki to podstawa mieszanki, w której jest też kilka przypraw, czyli sprawdzenie samego siebie lub uczestnictwo w konkretnych zajęciach. Podstawy szkolenia lawinowego, terenoznawstwo czy pierwsze założenie raków wraz z praktycznym użyciem czekana – to dla niektórych biwakowiczów cele nadrzędne. Mocne postanowienie, aby zrobić krok dalej i doskonalić górskie rzemiosło.

Pociąg do mapy
Ostatni piątek lutego A.D. 2012. Pierwsze strzały migawki skierowane są na wskaźnik grubości pokrywy śnieżnej.
– W niektórych miejscach podchodzi pod metr siedemdziesiąt, a to już rekord – z nieukrywaną satysfakcją witają przybyłych Maria i Eugeniusz Ogrodowiczowie, gospodarze schroniska na Hali Krupowej.
Dzień wcześniej padł inny rekord, dający Piotrowi Więckowi tytuł pierwszego biwakowicza w tym roku. Dojazd z Czechowic-Dziedzic przez Kraków zajmuje kilka godzin, dlatego postanowił przyjechać dzień wcześniej. Dzięki temu, spokojny o swój namiot, piątkowe popołudnie spędza, pomagając innym. Przywiózł ze sobą duże doświadczenie nabyte podczas cotygodniowych górskich wycieczek. Ma na swoim koncie niejeden szczyt, o czym przekonuje młodszych kolegów podczas barwnych opowiadań. W końcu, w trakcie mocowania odciągów, dyskusja schodzi na temat wyższości miejscowego śniegu nad tym znad Wierchomli w Beskidzie Sądeckim. Czego zatem szuka tu prawdziwy górski wyga? Przyciągnęła go zima. Dotychczas podczas śnieżnej pory roku spędził w górach tylko kilka dni.
– Na co dzień używam urządzeń GPS, ale topografia już całkiem wywietrzała z głowy. Dlatego mam wielkie oczekiwania wobec zajęć z terenoznawstwa – opowiada, uklepując śnieg.
Kilka godzin spędzonych w pociągu i autobusie ma też drugie dno, które wychodzi na jaw dopiero podczas odpoczynku. Kilka słów przerwanych spokojnym oddechem zdradza prawdziwy cel przyjazdu, związany z sobotnią prelekcją gościa specjalnego.
– Krzysztof zawsze mi imponował retoryką i przejrzystością umysłu, a jak wiadomo, różnie to bywa z himalaistami – kończy Piotr.
Na drugim biegunie górskiego życia swoje miejsce odnalazły Monika Pazera i Agnieszka Olczyk. Połączyły ich studia na jednej z krakowskich uczelni, ale dopiero na biwaku spotkały się po raz pierwszy w górach.
– Chodziłam trochę po Beskidach, więc dopiero się „rozchadzam”. Ale pewnego dnia, po dłuższej przerwie zadzwoniła Agnieszka, że jest biwak połączony ze szkoleniami, no i jesteśmy – tłumaczy Monika.
W wykonaniu dziewczyn wyjazd przybiera formę przeprosin z górami i sprawdzenia własnych możliwości. Monika pierwszą noc w namiocie spędziła dwa lata temu. W tym czasie uczestniczyła w kursie na przewodnika beskidzkiego, gdzie przekonała się, że zimą góry są także dostępne. Weekend ma dać odpowiedź, czy nocleg na śniegu jest równie realny.
– Jadąc w góry, staram się być odpowiedzialna, a do tego jesteśmy ciekawe, co będzie się działo na biwaku. W końcu wiedza ze szkoleń zawsze może się przydać – dodaje Agnieszka.

(…)
Więcej – czytaj w numerze „n.p.m.”
www.npm.pl/

.

.

Zapraszam na profil prywatny:
klubpodroznikow.com/tatromaniak-autor?showall=1
.
.
.
Załączniki:
Ostatnia12 lata 8 miesiąc temu edycja: Albin od.

Please Logowanie or Zarejestruj się to join the conversation.

Czas generowania strony: 0.369 s.

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo [email protected]

Jeżeli chcesz wykorzystać materiały naszego autorstwa zamieszone na portalu skontaktuj się z nami: [email protected]