Idiotyczne ogniska przy "wykopkach"

A ja w swej naiwności myślałam, że ten niechlubny "zwyczaj" jest już reliktem przeszłości (a może po prostu dawno nie jeździłam trasami, które szczególnie upodobali sobie "wykopkowcy"). Niestety podejrzewam, że nadal nikt się tym specjalnie nie przejmie, no chyba, że znowu dojdzie do jakiegoś wypadku z tego powodu, a media nagłośnią całą sprawę...

Nastał czas "wykopek" i jak Polska długa i szeroka, zasnuta jet dymami.
Rozumiał bym gdyby to były typowe ogniska i pieczenie ziemniaków przy pracach polowych. Ale to jest zwykłe wytwarzanie śmierdzącej chmury z bzdurnego pseudo ogniska. Zamiast "łęty" zaorać i mieć przy okazji dodatkowe użyźnienie gleby, to prawie każdy tworzy ten kretynizm. Mokre i grube badyle nie palą się ale tlą, tworząc wielogodzinne kopce dymne. Trujące to raz a dwa, to często niebezpieczne dymy ograniczające widoczność na drodze.
Ot idiotyczne przyzwyczajenia jak wiosenne wypalanie traw na łąkach ... obrazki z jednego dnia i jednego odcinka trasy poza Krakowem
. . . . . . . .