noclegi w Rumunii pod namiotem na dziko

Równie beztrosko możesz nocować w Serbii BiH, Czy Albanii. - Bałkany... :kiss: .... aaaa i jeszcze w Kosowie

Eeech - marzenie!
Pamiętam jak w 1980 r. podróżując z ojcem rowerem dokoła Polski spaliśmy gdzie popadnie, czasami nawet nie rozbijając namiotu, tylko kładąc się do spania w stogu siana.
W tej chwili chyba (nie mam bliższych czasowo doświadczeń) groziłoby to co najmniej mandatem, prawda?
Powiedzmy, że sytuacja z chyba pierwszego sprzątania Pienin - kiedy okazało się, że w nocy rozbiliśmy się nie na tej łące, która była do tego przeznaczona skończyła się jedynie komentarzem: "No już dobrze. Wiele mi nie zadepczecie. Tylko zwijajcie się, bo wam krowy w namiot wlezą." - należy do wyjątków.

Noclegi w Rumunii pod namiotem na dziko nie stanowią najmniejszego problemu. Tak łatwo nie nocuje się chyba nigdzie w Europie. Transylwania pod tym względem jest idealna. Wystarczy wypatrzeć ładne miejsce, w miarę równe pod namiot i można się rozbijać. Przez dwa tygodnie takiego biwakowania NIKT nawet nie zwrócił na nas uwagi, nie mówiąc o jakichkolwiek problemach.
Osławione dzikie rumuńskie psy okazały się bezpańskimi przyjaźnie nastawionymi miłymi psiakami, jakich jest bardzo dużo i to na każdym kroku. Jedyne psy jakie szczekały w naszym kierunku (nie podchodząc zbyt blisko) to psy pasterskie pilnujące stada owiec czy kóz.

Polecamy nocleg w wąwozie nad potokiem, u stóp Zamku Draculi.



Jedyny płatny camping z jakiego skorzystaliśmy, płacąc za auto, dwa namioty i 3 osoby, z pełnym węzłem sanitarnym, pralką, dostępem do kuchni, naczyń, itp zapłaciliśmy ogólnie 10 euro
Niestety, w bardziej popularnych miejscowościach za campingi właściciele liczą cobie jak na zachodzie. (w okolicy zamku Bran 20 lei za osobę + 20 lei za prysznic + auto i namiot)

My wybraliśmy łączkę nad potokiem
.

.

.

.

.

.


Tutaj wieczorem odwiedził nas lis i w nocy ostro dokazywał, domagając się zabawy. Rano przeszły obok sarny

.

.



o poranku bywało i tak...