Korona Ziemi Artura Hajzera

Korona Ziemi Artura Hajzera

Wydanie albumowe

- 184 strony
- 213 zdjęć
- twarda oprawa szyta nićmi
- papier kredowy 170 g
- wymiary: 22 cm x 27 cm
- naklejka 3D na okładce w prezencie



O książce

Nie zdobyłem Korony Ziemi i nawet nie zamierzam jej zdobywać. Dlaczego więc napisałem tą książkę?
Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to z reguły chodzi o pieniądze, kobietę, sławę lub o pasję. Jak było w moim przypadku?
No cóż...zachęcam, by przeczytać i znaleźć odpowiedź na kartach tego dzieła. Tak czy owak, gdy zainteresowałem się tematem, tak bardzo zaczął on mnie fascynować i wciągać, że nie mogłem już przestać. Dokopałem się do dziesiątek nowych, sensacyjnych informacji, których nie można już było tak po prostu odłożyć na bok. Doszło do tego, że - nie boję się tego zawyrokować - moja książka zmienia historię alpinizmu. Poza tym nie odmawiałem sobie szeregu refleksji, dygresji i ocen związanych ze współczesnym wspinaniem, alpinizmem i himalaizmem. Korzystałem z licznych okazji, by pokazać to, co dzieje się w górach i wokół gór za "kulisami". Książka nie jest więc w żadnym stopniu ani pamiętnikiem, ani przewodnikiem. Nie można tu znaleźć schematów dróg na Aconcaguę czy McKinleya.
Poczuć za to można atmosferę tych gór i wczuć się w ich specyfikę. Można poczuć wręcz ich zapach, wyczuć trudność, odkryć ducha.



Przedmowa
 
Wspinaczka – pokonywanie trudnego terenu górskiego z wykorzystaniem jego naturalnej rzeźby lub za pomocą sztucznych ułatwień, często z użyciem specjalistycznego sprzętu wspinaczkowego. Może być elementem przedsięwzięcia alpinistycznego (zdobywania szczytu, pokonywania ściany, przejścia drogi alpinistycznej) lub celem samym w sobie (wspinaczka sportowa). (...)
[Wielka Encyklopedia Gór i Alpinizmu, tom I, Wyd. Stapis, 2003]
Alpinizm – rodzaj działalności uprawianej w górach wysokich, wywodzący się z turystyki górskiej i polegającej na wchodzeniu na szczyty górskie często z pokonywaniem znacznych trudności terenu. Towarzyszą temu duże zagrożenia obiektywne, ponieważ odbywa się w niebezpiecznym, orientacyjnie trudnym terenie górskim, często oddalonym od miejsc zamieszkanych, najczęściej w surowych warunkach klimatycznych. Z uprawianiem alpinizmu związane jest też znaczne ryzyko kalkulowane. Alpinizm może być najwyższą formą turystyki wysokogórskiej lub też sportem, a dla wielu czymś więcej. (...)
[Wielka Encyklopedia Gór i Alpinizmu, tom I, Wyd. Stapis 2003]
Kolekcjonerstwo (łac. Collectio – zbiór) – zbieractwo, świadome gromadzenie przedmiotów materialnych lub dokonań o ustalonym zakresie merytorycznym, topograficznym lub chronologicznym, w celu tworzenia zbiorów, wystaw i pokazów. Najczęściej w formie amatorskiej, jako hobby. Rozwija się już u dzieci w wieku przedszkolnym – w dzisiejszych czasach często pod wpływem reklam telewizyjnych.
[Wikipedia]
Rywalizacja – współzawodnictwo, walka o prymat w jakiejś dziedzinie. Dotyczy poszczególnych osobników (wszystkich żywych istot), jak i całych społeczności. Na obecnym poziomie rozwoju homo sapiens często jest środkiem zastępczym standardowej walki o przetrwanie.
[Na podstawie różnych źródeł]
W tym albumie jest mowa o wszystkich aktywnościach opisanych w definicjach powyżej. Mamy kontynenty*, ustaliliśmy, jakie są ich najwyższe góry – można więc zacząć podróże, by móc pochwalić się pełną kolekcją zdjęć z każdego ze szczytów. Niewielu ludziom na świecie się to dotąd udało. Oczywiście można wymyślać przeróżne inne zawody albo pomysły na kolekcje. Obserwowaliśmy dotyczącą także nas, Polaków "walkę" o pierwszeństwo w zdobyciu Korony Himalajów, czyli wszystkich ziemskich ośmiotysięczników. Z naszym Jerzym Kukuczką wygrał Reinhold Messner. Znam ludzi, którzy chcą wejść na najwyższe szczyty wszystkich europejskich państw. To klasyczne zbieractwo, ponieważ trudności, jakie stawiają przed wspinającym się szczyty Estonii czy Belgii są śmieszne. Kiedy okazało się, że ta najważniejsza korona jest już wymyślona i zaliczona, można przecież zdobywać koronkę, czyli komplet drugich co do wielkości szczytów na każdym kontynencie. Można oczywiście wymyślić 3. koronkę i 4. koroneczkę, aż w końcu dojdziemy do 17. koroniątka i sukces!!! – jesteśmy pierwsi na świecie.
Zawsze można wymyśleć sobie swój osobisty prymat. Po to, by błysnąć, by pokazać, że jest się lepszym, ciekawszym, mocniejszym, mądrzejszym, odważniejszym niż inni. Choćby jedynie po to, by wygrać nawet jeszcze nieistniejącą rywalizację.
Rodzi się pytanie o motywacje i czystość takiego sukcesu. Kiedyś w sportowej rywalizacji, która była tylko elitarnym dodatkiem do normalnego życia, główną rolę odgrywała walka o zwycięstwo i chwałę. Dziś dochodzą do tego pieniądze (często olbrzymie) i znacząca społeczna pozycja. Pamiętam pewną górską imprezę, podczas której jej organizator i pomysłodawca wymyślił, by zaproszeni goście, którym dane było wejść w górach na choć jeden z 14 ośmiotysięczników nosili specjalne, wyróżniające ich koszulki. Niektórzy chodzili w nich dumnie, wypinając piersi, inni byli zażenowani, że wciska się ich w jakieś kastowe podziały.
Z drugiej strony jednak, fakt, że ci celebryci – często już nie tylko górskiego świata – wznoszą się na wyżyny innym niedostępne, zmusza resztę do udowodniania, że nie są gorsi. Przez to kolejni ludzie ustawiają się w tym górsko-wyprawowo-outdoorowym wyścigu szczurów. I biją nowe rekordy. Nie można być pierwszym, ale można przecież być szybszym niż poprzednicy. Albo tylko nowymi drogami, albo tylko zimą. Nie ma granic. Co więc nas różni od siebie, skoro wszyscy tak zażarcie rywalizujemy?
Wielkości człowieka nie określa sama rywalizacja – tylko reakcja na jej efekty. Jeśli ktoś przegrywa rywalizację i obraża się na świat, to jest mały i żałosny. Jeśli ktoś wygrywa rywalizację i obnosi się z tym jak paw jest równie żałosny.

 

O wielkości człowieka świadczy umiejętność godnego przegrywania i godnego wygrywania. Rywalizować oczywiście trzeba, ale źle jest, gdy z wyniku rywalizacji czyni się sens wszystkiego.
Budzi się w nas sprzeciw, gdy sukces osiąga się nieczysto. Gdy ktoś sięgając celu, idzie po trupach, nagina fakty, a czasem – wiedząc, że weryfikacja jego dzieła nie będzie łatwa – wręcz kłamie. Gdy celem nie jest sukces sportowy sam w sobie, czy rzeczywiste motywacje kolekcjonerskie, ale prymitywne rozpychanie się w tłumie czy przeogromne "parcie na szkło".
To zjawisko niestety zdarza się także w alpinizmie. Łatwiej niż w innych dyscyplinach sportowych czy kolekcjonerskich, przekroczyć tu barierę czystości i oszustwa, ponieważ często nie można zweryfikować rozgłaszanego z tryumfem osiągnięcia.
Jakkolwiek różne byłyby motywacje, liczy się fakt, że skompletowanie wejść na najwyższe szczyty wszystkich kontynentów Ziemi to zawsze olbrzymi wyczyn.
Dlatego cieszę się, że powstała ta książka. Nie znam innej napisanej o Koronie Ziemi nie przez jej zdobywcę. Światowym standardem jest opisywanie własnych przygód przeżytych podczas wejść na te siedem gór. Tu jest inaczej. Książkę napisał człowiek, któremu do głowy by nie przyszło, żeby dla zwrócenia na siebie uwagi stanąć do tego typu "rywalizacji". Ale doskonale wie, o czym pisze, bo los pokierował go właśnie w góry. Artur Hajzer to absolutny outdoorowiec – już jako dziecko poznał góry i niezależnie od rozumu, którego przecież wówczas jeszcze nie miał, w tych górach pozostał. Niemało w nich osiągnął. I dalej walczy. Dlatego mógł opowiedzieć nam o tych szczytach inaczej – z punktu widzenia człowieka, dla którego są one nie tylko miejscem ucieczki od cywilizacji, sportowej walki, życiowych sprawdzianów, ale i miejscem przeróżnych socjologicznych zjawisk. Pokazuje nam Koronę Ziemi z innej perspektywy. Uświadamia, że za każdą górą stoi jakiś człowiek. Przybliża ich życiorysy, a przy tym zaskakująco umiejscawia ich w czasie i miejscu. Udało mu się – a przecież nie jest to łatwe – opowiedzieć o najwyższych szczytach coś nowego, czego wielu nie wie, a jeszcze więcej nawet nie podejrzewa.
I właśnie o tym jest ta książka – o tym, czego nie podejrzewamy, o ludziach, których życie splotło się z życiem gór, niejednokrotnie w sposób całkowicie nieoczekiwany. Odkrywamy w książce Hajzera tych "zachłannych na życie", którzy zrobili coś jako pierwsi, ale też tych, którzy w górach odnaleźli zgoła inną stronę własnego ja. Wszystko tu zastanawia, powoduje, że niemal pospolita Korona Ziemi nabiera dla nas nowego znaczenia, utwierdza w przekonaniu, że wiele jeszcze jest w niej do odkrycia.
Stanisław Pisarek

 

*Kontynentów jest 6: Afryka, Ameryka Południowa, Ameryka Północna, Antarktyda, Australia i Eurazja. Pojęcie "kontynent" często jest mylone z terminem "część świata". Części świata również jest 6: Afryka, Ameryka, Antarktyda, Australia z Oceanią, Azja i Europa. [Na podstawie: Wielka Encyklopedia Gór i Alpinizmu, tom I, Wyd. Stapis, 2003.]

O autorze
 
W VI tomie Wielkiej Encyklopedii Gór i Alpinizmu. Ludzie gór zamieszczono taki biogram autora:
 
Artur Hajzer (ur. 1962), taternik i alpinista, należący do ścisłej czołówki polskiego himalaizmu; z wykształcenia kulturoznawca (absolwent Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach). Był współzałożycielem i prezesem firmy Alpinus, która produkowała m.in. wyposażenie alpinistyczne i turystyczne. Obecnie prowadzi firmę HiMountain. Zaczął się wspinać w 1976 roku w Tatrach, gdzie przeszedł trudne drogi, na przykład na północno - wschodniej ścianie Kazalnicy Mięguszowieckiej i na filarze Ganku. Później wspinał się w Alpach, między innymi w Masywie Mont Blanc (drogi Directe Americaine na Petit Dru i Gervasuttiego na Mont Blanc du Tacul). Od roku 1982 brał udział w licznych wyprawach (Hindukusz, Himalaje i Karakorum) – dokonania niektórych z nich przeszły do historii himalaizmu światowego. W 1982 roku uczestniczył w drugim wejściu na Daplipangdigo (6126 m) w Himalajach Rolwalingu, a rok później wszedł południową granią na najwyższy szczyt Hindukuszu, Tirich Mir (7706 m). Razem z Jerzym Kukuczką dokonał pierwszego wejścia zimowego na Annapurnę (8091 m, w 1987) oraz w latach 1986–88 nowymi drogami wszedł na Manaslu (8156 m), Shisha Pangmę (8012 m) i Annapurnę Wschodnią (8010 m). W późniejszych latach stanął również na szczytach Dhaulagiri (8167 m, 2008), Nanga Parbat (8126 m, 2010) i Makalu (8463m, 2011). Z Krzysztofem Wielickim trzy razy próbował przejść południową ścianę Lhotse (8501 m), docierając w 1987 roku do wysokości 8300 m. W roku 1989 kierował akcją ratunkową w rejonie Mount Everestu, która ocaliła życie jednego z alpinistów. Otrzymał nagrodę Fair Play PKOL-u za rok 1989. Od 2010 r. kieruje programem sportowym "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015", wspieranym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, objętym patronatem honorowym przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. W latach 2009-2011 był szefem dwóch zimowych wypraw na Broad Peak (8047 m). O swoich wyprawach i wejściach napisał książkę Atak rozpaczy (1994).



 

Pokrewne artykuły

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo [email protected]

Jeżeli chcesz wykorzystać materiały naszego autorstwa zamieszone na portalu skontaktuj się z nami: [email protected]