Spacerując brzegiem Gangesu



„Spacerując brzegiem Gangesu”
Katarzyna Lewińska i Sebastian Klepacz


„Spacerując brzegiem Gangesu” to książkowy debiut pary przyjaciół. Katarzyna Lewińska i
Sebastian Klepacz wspólnie przemierzyli tysiące kilometrów przez subkontynent w
poszukiwaniu cieni i blasków Indii. Każde z nich odkryło i opisało swoje Indie.
W pierwszej części Sebastian, doświadczony backpacker przemierza kraj samotnie.
Odważnie z wielkimi i małymi przygodami zagłębia się w bezkres nieznanych mu miejsc. W
drugiej części książki, do Sebastiana dołącza Katarzyna. Wspólna wyprawa nabiera innego
wymiaru. Szukając miejsc, które na zawsze pozostaną w ich pamięci, znajdują
niekonwencjonalne sytuacje, zachowania i odmienne obyczaje napotkanych po drodze ludzi.
Obojga autorów łączy pasja poznawania i ciekawość świata. Patrzą, słuchają i smakują tego
co daje odmienny kraj. Prowadzeni ciekawością drogi, ludzi i przestrzeni z nieograniczoną
energią przeżywają każdy dzień.
Od wirtualnej znajomości…
Sebastian, od dziecka marzył o podróżowaniu. Na początku lat 80-tych jego ojciec jeździł
często do Indii przywożąc ręcznie tkane, kolorowe tkaniny, biżuterię, rzadkie kamienie i
mnóstwo kadzideł. Dom Sebastiana nasycony był atmosferą baśniowego kraju. Jednak kiedy
ojciec zabrał go wreszcie do Indii, przeżył wielkie rozczarowanie. Brud, hałas, chorzy ludzie
na ulicach i bezpańskie zwierzęta to obraz, który zapamiętał jako mały chłopiec. Wtedy był
pewien, że nigdy nie wróci do kraju pogrążonego w kurzu, którego cywilizacja ominęła
szerokim łukiem. W trakcie studiów postanowił zweryfikować swoje wspomnienia. Pojechał
raz, potem drugi i tak się zaczęło. Obecnie ma za sobą niespełna roczną wyprawę po Azji w
trakcie, której sprawdzał się w ekstremalnych sytuacjach czerpiąc energię z dostarczanej
adrenaliny. Liczne wyjazdy do Indii potwierdzają tezę Sebastiana, że aby zobaczyć
prawdziwe Indie trzeba się spieszyć. Wszystko się tu zmienia w zaskakującym tempie.
Przyczyna, która pchnęła Katarzynę do spakowania plecaka i wyjechania było zwyczajne
zmęczenie monotonią życia. Chciała sobie uświadomić, że jest w stanie realizować swoje
marzenia oraz dodać odwagi, żeby wreszcie zacząć brać życie pełnymi garściami. Jednak
śmiałe marzenia hamowały obawy przed samotną podróżą. Wtedy doszło do ponownego, po
latach, spotkania Katarzyny i Sebastiana. Przypadek sprawił, że Katarzyna trafiła na profil
Sebastiana w sieci, opatrzony ciekawymi zdjęciami z licznych podróży. Postanowiła do niego
napisać. W krótkim czasie nawiązali ze sobą kontakt. Spotkanie ze starym znajomym
okazało się punktem kulminacyjnym. Strach, że sama nie da sobie rady w Indiach odszedł
na bok. Sebastian doświadczony podróżnik zaproponował jej, żeby dołączyła do jego
wyprawy. Wspólny wyjazd stał się o wiele prostszy do zrealizowania. Zgodziła się od razu,
aby jak najszybciej kupić bilet do Delhi i rozpocząć przygodę. Wspólne poszukiwania nowych
szlaków pomogły tym dwoje odnaleźć przede wszystkim drogę do nowej przyjaźni
doprawionej dużą porcją ciekawości świata i pasji odkrywania.
… do wspólnej podróży
Dla Katarzyny pierwsze spotkanie z tak odmiennym krajem było zaskakujące. Dziwiła się
zachowaniom Indusów i przez pierwsze dni nie potrafiła się odnaleźć w gąszczu kłótliwych
negocjacji. Umysł zmagał się z wyobrażeniami, które wcześniej zgromadził na bazie relacji
innych ludzi, przed wyjazdem. Wyobrażeniami, które lewitowały gdzieś na granicy baśni,
orientu i mistyki. Spacerując ulicami Varanasi, Mumbaju i Bangaluru baśniową atmosferę
wyparł obraz biedy, chorób i znieczulenie wobec cierpienia drugiego człowieka. Sebastian
pokazał Kasi sposób na Indie. Dopiero wtedy, kiedy podda się i otworzy na specyficzną
odmienność, podróż nabierze dla niej lekkości i dziecinnej zabawy. Przekraczając granice
tego kraju warto pozbyć się schematycznych, sztywnych zachowań.
Wspólnie napisali książkę podróżniczą
Kasia i Sebastian na kartach książki „Spacerując brzegiem Gangesu” przemierzają tysiące
kilometrów pociągami, autobusami i na motorze w poszukiwaniu miejsc, gdzie nie docierają
autobusy z turystami. Kolekcjonują wspomnienia napotkane po drodze, przez przypadek.
Obserwują ludzi i ich ciekawe zachowania. Wieczorami spacerują ulicami miast szukając ich
ciemnej strony. W książce znajdziecie opisy z drogi – czyli jak się podróżuje zatłoczonym i
obskurnym pociągiem przez kilkanaście godzin, autobusem, który nagle się psuje i wszyscy
pomagają go naprawiać. Znajdziecie opisy napotkanych losowo, pięknych miejsc, jak
dziewicza plaża w Kerali oraz tych omijanych, jak slumsy w Mumbaju. Spacery po mrocznym
Varanasi i nocne spotkanie z Aghori, które zmroziło krew autorów. Kolorowe tańce na
indyjskim weselu oraz wspólne pakowanie liści herbaty gdzieś w okolicy Munnaru. Na tle
orientalnego kraju pełnego egzotycznych smaków, autorzy znajdują równolegle
rzeczywistość hałaśliwych, natrętnych i ciągle wykłócających się Indusów. Indie odkrywają
przed Kasią i Sebastianem różne oblicza, które zostały utrwalone na ciekawych, kolorowych
fotografiach wplecionych w tekst książki.
O Autorach:
Katarzyna Lewińska – absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej oraz
Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Łódzkiego. Jej pasją jest pisanie, czym zajmuje
się w wolnych chwilach. Podróż do Indii stała się inspiracją do wspólnego napisania książki
podróżniczej.
Sebastian Klepacz – backpacker, niepoprawny optymista i wieczny marzyciel. W trakcie
samotnej niespełna rocznej podróży po Azji południowo-wschodniej wpadł na pomysł, aby
napisać wspomnienia z owej podróży.


Strona internetowa książki: http://brzegiemgangesu.pl
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

premiera książki sierpień 2012r.

cena 44,99 zł

„Spacerując brzegiem Gangesu”

Czasem trzeba pokonać kilka tysięcy kilometrów, aby nad brzegiem Gangesu znaleźć

przyjaciela, z którym przemierzy się kręte drogi wiodące przez orientalne Indie gdzie wyłania

się rzeczywistość hałaśliwych, natrętnych i ciągle wykłócających się Indusów. Dlaczego

warto przeżyć nocne, mrożące krew w żyłach spotkanie z Aghori, kolorowe tańce na

indyjskim weselu oraz posmakować dziecięcej frajdy z zabawy podczas święta Holi? Oto

nasza odpowiedź.

Sebastian – samotna wędrówka

Miłość do podróży przekazał mi ojciec. Kiedy byłem małym chłopcem, patrzyłem jak

pakował torby i wyruszał w podróże do magicznych Indii. Był moim bohaterem

z orientalnych baśni i legend. W czasach PRL-u, kiedy rzadko kto latał poza granice państwa,

on wracał z nich obładowany prawdziwymi skarbami. Po powrocie do domu opowiadał

wrażenia z podróży, przygotowując się do sprzedaży tych delikatnie i kolorowo migoczących

w świetle pięknych tkanin, kamieni, sukni i szali.

Nadszedł czas, że postanowiłem zweryfikować wyobrażenia o tym kraju.

Pierwsza noc w Delhi, w dzielnicy Paharganj, która jest istnym tyglem narodów

i backpakerskim gettem. Zapalam światło, a tu pokój klasy: „studencki minus”. Ściany oplute

betelem, który w Indiach jest bardzo popularną używką z liści pieprzu betelowego i przypraw

o działaniu przede wszystkim podniecająco – orzeźwiającym, ale także leczniczym. Betel

barwi ślinę na czerwono, a zęby na czarno. Stąd czerwone smugi spływające po ścianach

mojego hotelowego pokoju. Poza śladami żucia betelu, pokój odsłania mi inne tajemnice.

Wysokie, długie lustro, a wokół niego ślady rąk.

Przez kolejne dni wpadam w tradycyjne induskie pułapki tj. tanie wożenie po mieście i

przymusowe zwiedzanie sklepów. Sprawdzam również odporność mojego żołądka na lokalne

jedzenie poprzez znalezienie restauracji, w której będą jedli sami Indusi. Kucharz, który

zarazem pełni funkcję kelnera nie grzeszy czystością. Szmatą, którą najpierw sprząta podłogę,

przeciera mi talerz. Bez zmiany wody w tej samej misce myje wszystkie szklanki. Pomimo

uprzedzeń zamawiam thali i jem. Jak przeżyję jadę dalej.

Wraz z parą Czechów dojeżdżam do miasta, w którym święto Holi właśnie się rozpoczęło

i będziemy musieli bardzo się natrudzić, aby znaleźć pokoje do spania. Nieświadomi co czeka

nas za rogiem wychodzimy na Główny Rynek, kiedy nagle Indusi rzucają się na nas jak na

zwierzynę podczas polowania. Totalny pościg. My z tymi torbami, plecakami rzuciliśmy się

do ucieczki w poszukiwaniu schronienia. Niestety zahartowani w zabawie Indusi byli szybsi

i wprowadzili nas w festiwal kolorów.

Na pustyni Thar wśród bezkresu rozgrzanego piasku i ciszy, podczas której człowiek może

usłyszeć bicie własnego serca, łatwo wprowadzić się w stan głębokiego spokoju. Wieczór

staje się jeszcze piękniejszy, a spadające gwiazdy tworzą magiczne widowisko. Cała nasza

karawana śpi pod gołym niebem, na wydmach. Niebo jest przepiękne. Czarne z gwiazdami,

które nie świecą, tylko błyszczą jak diamenty, których nigdy nie dosięgniesz, ale możesz na

nie patrzeć, ile tylko masz ochotę. Pustynia należy do nas i nie musimy spać jeden obok

drugiego, dlatego wyszukuję sobie nieopodal oddaloną wydmę jako idealne miejsce, aby

położyć się do snu. Wielbłądy cała noc krążą wokół nas, poskubując swoją kolację. Czuję

ogromną błogość i lekkość, niemalże rozpływając się w granacie nocy.

Moje kontakty z rodziną to przede wszystkim rozmowy przez skypa i pisanie emaili. Przez

przypadek zaczynam korespondować z Kasią. Ona zamierza tu przyjechać, więc po kilku

wiadomościach proponuję jej, żeby dołączyła do mojego spaceru po Indiach. Budzi się nowy

dzień. Jakie to szczęście, że jeszcze nie koniec podróży. Zataczam koło. Wracam do Varanasi,

aby spotkać się z Kasią. Przede mną koniec samotnej wędrówki, a początek wspólnej

przygody.

Kasia i Sebastian- wspólna przygoda

Spacerując brzegiem Gangesu spotykamy ludzi i wysłuchujmy różnych opowieści.

Doceniamy tutejszą symbiozę ludzi i zwierząt, ogromną wiarę w reinkarnację oraz

różnorodność bogów. W trakcie nocnego spaceru po mrocznym Varanasi, przy miejscu

kremacji spotykamy Aghori, przedstawicieli wyjątkowo tajemniczej społeczności. To asceci –

sadhu, wyznawcy hinduistycznego boga Śiwy. Są jego dziećmi, więc są zobowiązani do

oddawania czci swojemu bogu. W związku z tym pokrywają swoje ciała popiołem, który

według wierzeń, chroni ich przed chorobami i utrzymuje z dala od komarów i innych

insektów. Charakteryzuje ich rytuał spożywania mięsa zmarłych. Psy, wierni towarzysze

Aghori, również żywią się nieczystym pożywieniem i dlatego są ich nieodłącznym symbolem,

zaraz po ludzkiej czaszce, popiele i moczu. Nagle jeden z nich zagaduje nas, kiwając przy

tym ręką na Sebastiana. Chyba chcą, aby ten usiadł razem z nimi wokół ogniska. Wszędzie

pełno prochów.

Innym razem spotykamy weselny orszak pana młodego. Nagle muzyka bez większego

ostrzeżenia zmienia rytm z łagodnego na znacznie bardziej energiczny. Młodzi chłopcy

tworzą krąg i rozpoczynają żywiołową grę na bębnach. Na to z tłumu, wyłaniają się młode

Induski ubrane w przecudnie kolorowe sari i rozpoczynają swój taniec. Poruszając biodrami

i unosząc ręce do nieba, obdarzają każdego młodzieńca zalotnym uśmiechem. Po dotarciu do

weselnego namiotu, wszyscy się zatrzymują. Rodzice pana młodego, zapraszając nas dalej do

środka gdzie prawdopodobnie odbędą się zaślubiny. Zaraz obok wejścia ustawiono stół, przy

którym siedzą sami mężczyźni. Obok dużej liczby kopert (pewnie podarunki dla młodej pary)

stoi duży talerz z przygotowanymi porcjami betelu. Spoglądamy na siebie znacząco. Trzeba

spróbować taka okazja może się nigdy nie powtórzyć.

Zwiedzanie zabytków rekomendowanych przez przewodniki nie jest naszym głównym celem,

dlatego wybieramy tylko kilka, skupiając całą uwagę przede wszystkim na czerpaniu

satysfakcji z podróżowania.

W Mumbaju lokalne agencje turystyczne chcące zarobić na głupich turystach proponują

wycieczki do największych slumsów w całym kraju. Są różne opcje do wyboru, w zależności

jak długo chcesz zwiedzać slumsy. My idziemy tam bez przewodnika. Po przekroczeniu

umownej granicy dzieciaki chwytają nas za rękę i prowadzą wąskimi korytarzami pośród kar-

tonowych, murowanych lub drewnianych domków rodzinnych. Korytarze tworzą sieć

labiryntów bez końca udekorowanych sznurami, na których wiszą schnące ubrania, tkaniny

wykorzystywane jako koce lub pościel i inne szmaty. Wzdłuż ścian stoją misy, wiaderka,

plastikowe kubły. W otworach wejściowych, często pozbawionych drzwi siedzą na ziemi

kobiety myjące naczynia kuchenne po posiłku. I tak brniemy dalej i dalej.

Indie to kraj po którym można spacerować latami i ciągle odkrywać coś nowego,

zaskakującego, bulwersującego, wesołego lub smutnego. Zapraszamy do zapoznania się z

naszymi opowieściami na kartach książki Spacerując brzegiem Gangesu, bo czasem lepiej

spotkać się nad brzegiem Gangesu....

Autorzy tekstu:

Katarzyna Lewińska

Sebastian Klepacz

Pokrewne artykuły

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo [email protected]