Żar. Oddech Afryki
"Słońce, deszcz, spiekota, chłód – wszystko w Afryce się miesza. (…) Lubimy myśleć o tym kontynencie jak o Czarnym Lądzie, sferze ciemności i śmierci, które dominują nad ludźmi. Ale to nieprawda. Afryka to życie w najpełniejszym wydaniu".
Co w Angoli robią Chińczycy? Jak to możliwe, że na stadionie narodowym w Dakarze mecze rozgrywają drużyny dzielnicowe? Ile godzin trwa układanie najmodniejszej fryzury w Mali?
Zobacz kontynent pełen kontrastów widziany okiem reportera. Poznaj kilkanaście różnorodnych krajów i fascynujących ludzi, ich codzienność i marzenia.
Weź głęboki oddech. Poczuj żar.
Zobacz kontynent pełen kontrastów widziany okiem reportera. Poznaj kilkanaście różnorodnych krajów i fascynujących ludzi, ich codzienność i marzenia.
Weź głęboki oddech. Poczuj żar.
"Żar. Oddech Afryki" nie jest zwykłą książką podróżniczą. Dariusz Rosiak, dziennikarz radiowej Trójki, schodzi z wydeptanych ścieżek i pokazuje świat, na który nie ma miejsca w mediach. Krok po kroku odkrywa przed Tobą to, co w Afryce najciekawsze i najważniejsze.
http://www.otwarte.eu/index.php/books/show/119
Rano nagły deszcz, a potem zamiast świeżości i chłodu fala spiekoty, smród i wilgotna zawiesina w powietrzu. To się może zdarzyć w każdym afrykańskim mieście. Mnie spotkało w Luandzie. Stoję, siedzę, idę - nieważne, pot leje się ciurkiem, a brak tlenu zamula mi umysł. Nie ma gdzie uciec, chyba że do klimatyzowanego pomieszczenia, ale ile czasu można spędzić w lodówce? Smog, huk i korki na ulicy. Woń świeżych, słodkich owoców na rynku zmienia się w stęchliznę rozkładu. Taki jest zapach tego miasta: spaliny połączone z gnijącymi owocami, rybami i mięsem, dusząca słodycz, obezwładniający, wilgotny przesyt.
A potem spada gwałtowny deszcz, w niebie odkręcają kurek z ciepłą wodą i na chwilę świat się rozrzedza, aż do momentu gdy przychodzi następna porcja żaru, uderzając z jeszcze większą siłą.
Żar? Jaki żar? Na malijskiej pustyni spałem w dwóch swetrach i śpiworze, w Addis Adebie marzłem w nocy na kość, a w Akrze w czasie harmattanu czułem się jak w suchej saunie.
Słońce, deszcz, spiekota, chłód, wszystko w Afryce miesza się i burzy nasze stereotypy. Przyzwyczajeni do jednego dyżurnego obrazu Afryki, kontynentu nieszczęśliwych ludzi zmagających się w nierównej walce z naturą, gubimy jej różnorodność nie tylko geograficzną, ale także społeczną, polityczną, różnorodność kultur i tradycji, różnorodność typów ludzkich i historii ich życia. Lubimy myśleć o tym kontynencie jak o Czarnym Lądzie, sferze ciemności i śmierci, które dominują nad ludźmi. Ale to nieprawda. Afryka to życie w najpełniejszym wydaniu. Przesyt i głód, wilgoć i suchość, światło i ciemność, dźwięk i cisza, zmęczenie i komfort, choroba i zdrowie, radość, smutek, wiara, nadzieja, miłość - wszystko smakuje tu silniej niż gdzie indziej. Jeśli zatem żar, to intensywny żar życia, bezkompromisowej zgody na istnienie wbrew wszystkiemu.
Żar Afryki obezwładnia i przeraża. Zło, pazerne na naszą uwagę, staje się elementem porządkującym nasze myślenie: Afryka to dla Europejczyka nędza, korupcja, wojny i inne plagi. O nich również piszę w tej książce, ale mam nadzieję, że ludzka życzliwość, radość i pochwała życia, czyli cechy, których Afryka jest pełna, przebiją się z tych opowieści dużo wyraźniej. Bo przecież dobrych ludzi jest w Afryce więcej niż złych, akceptacji życia w całej jego pełni więcej niż depresji i smutku...