wyprawybusem.pl
Wakacje w krainie żywiołów – starym busem dookoła Islandii!
Islandia: kraj - wyspa, najdalej na zachód wysunięte państwo Europy z najbardziej na północ
wysuniętą stolicą świata - Reykjavikiem. Ten właśnie skrawek Starego obraliśmy za cel naszego
czwartego wyjazdu w ramach projektu podróżniczego wyprawybusem.pl.
Uczestnicy wyprawy ICYtrip2014, od lewej: Paweł Wiśniewski, Agnieszka Zakonek,
Klaudia Rejman, Monika Korbecka, Maciej Piotrowski, Adrianna Lampart, Magdalena Sitarz, Bartosz Kud
Jak postanowiliśmy tak i zrobiliśmy – 11 lipca 2014 roku wyruszyliśmy na spotkanie z długo
oczekiwaną przygodą. Najpierw czekała nas trasa do Danii, później dwudniowa przeprawa promowa
na Islandię. W planach mieliśmy objechanie wyspy dookoła, jednak nie tylko główną drogą nr 1, ale i
szutrowymi trasami Fiordów Wschodnich i Zachodnich.
Przybijając do portu w Seydisfjordur wiedzieliśmy już, że będzie to przygoda naszego życia – widoki
od samego początku zapierały dech w piersiach. Podróż po kraju rozpoczęliśmy od wschodniego
krańca, gdzie byliśmy nastawieni głównie na piesze górskie wycieczki. Mogliśmy tam podziwiać
cudowne fiordy malowniczo wcinające się w ląd, turkusowe jeziorka Storurd, kilkunastometrowe
wodospady i ośnieżone wzgórza ponad miasteczkami, przez które wiodła nasza trasa.
Przemieszczając się dalej w kierunku Fiordów Zachodnich mieliśmy okazję zobaczyć najpotężniejszy z
europejskich wodospadów – Dettifoss, a także piekielny krajobraz okolic Hverarond. W pobliżu
wulkanu Krafla po raz pierwszy kąpaliśmy się w słynnych islandzkich gorących źródłach, które są
wulkanu Krafla po raz pierwszy kąpaliśmy się w słynnych islandzkich gorących źródłach, które są
jedną z największych atrakcji tego pięknego kraju. Odszukaliśmy też Hvítserkur, czyli ciekawą
formację skalną do złudzenia przypominającą mamuta.
formację skalną do złudzenia przypominającą mamuta.
Dziki rejon Fiordów Zachodnich zachwycił swym urokiem niejednego z nas. Malownicze plaże
poutykane między piękne góry, wyczekiwane od dawna spotkanie z uroczymi maskonurami i
grubiutkimi fokami, trekking na górę Kirkfjufell – to wszystko tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że
grubiutkimi fokami, trekking na górę Kirkfjufell – to wszystko tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że
Islandia to naprawdę magiczny kraj. W tej części wyspy zawitaliśmy także do paru malowniczo
położonych miasteczek: Ísafjörður, Flateyri czy Patreksfjörður, gdzie mogliśmy przyjrzeć się bliżej
islandzkiej kulturze.
Będąc już bardziej w południowej części wyspy zwiedziliśmy oczywiście Reykjavik, choć nie zrobił on
na nas wielkiego wrażenia. Za to szczególnie utkwiła nam w pamięci wędrówka po jaskini Surtshellir.
Jej obszerne korytarze niekiedy mogłyby zmieścić w sobie całkiem spory budynek, zaś miejscami
zwężały się tak bardzo, że trzeba było iść w stałym pochyleniu i uważać żeby nie zahaczyć o lodowe
nacieki. Nieoczekiwanie zaliczyliśmy też wizytę na interiorze, czyli środkowej, dzikiej części Islandii.
Pobytu w tym osobliwym rejonie nie planowaliśmy ze względu na możliwości naszego 26-letniego
busa, jednak jak się okazało – dał radę :)
Na trasie podróży nie mogło oczywiście zabraknąć też tzw. Golden Ring, czyli najpopularniejszych
atrakcji turystycznych wyspy: wodospadu Gulfoss, gejzeru Strokkur oraz styku płyt kontynentalnych
w Þingvellir. Zaraz po nich przyszedł czas na spacer czarnymi plażami w okolicach Viku, gdzie znajduje
się kultowy wrak samolotu Dakota. Zwieńczeniem naszej wyprawy był trekking w Parku Narodowym
Skaftafel oraz podziwianie laguny lodowcowej Jokulsarlon.
14 sierpnia znowu wjeżdżamy busem na prom, tym razem na Wyspy Owcze. Tygodniowa wizyta w
tym kraju – choć odbyta w średnio sprzyjających warunkach atmosferycznych – zrobiła na nas
również duże wrażenie. Odwiedziliśmy m.in. biskupstwo Kirkjubour, stare wioski w wikingów w
Kviviku i Saksun, oraz widzieliśmy styk jeziora Sorvagsvatn z oceanem. Nie obeszło się również bez
wizyty w stolicy, która urzekła nas swym małomiasteczkowym spokojem. Klaudia z Adą miały też
okazję przeleć się helikopterem nad tymi przepięknymi terenami.
Końcem sierpnia cało i zdrowo, bogatsi o nowe doświadczenia wróciliśmy do swoich domów.
Możliwość obcowania z przepięknymi krajobrazami była czymś naprawdę wyjątkowym. Gejzery,
wulkany, lodowce, wodospady, białe noce, czarne plaże, fiordy, lodowcowe laguny, przepiękne klify,
gorące źródła wywarły na wszystkich ogromnie wrażenie i z pewnością pozostaną w naszej pamięci
na długie lata. Lista spełnionych marzeń znowu poszerzyła się o kilkanaście pozycji, a nowo zdobytych
doświadczeń już nikt nam nie odbierze!