Samopodgrzewające się danie

Samopodgrzewające się danie

Samopodgrzewające się danie

   Chodząc po górach czy bywając na wielu wyprawach, zwracam uwagę na ciekawe rozwiązania zarówno sprzętu jak i odzieży. Tym razem padło na jedzenie.  Jest cała masa popularnych dań liofilizowanych, ale tym razem w góry zabrałem puszkę jedzenia samopodgrzewającego się. Na stronie dystrybutora jak i w opisach na Allegro same superlatywy. A jak jest w rzeczywistości ? W Wakacje jedna z takich puszek zawędrowała ze mną aż na Grossglocknera. Nie było potrzeby z niej korzystać, bo w schronisku jedzenie było całkiem smaczne i nie aż takie drogie, jak straszą w wielu relacjach. Przyszedł jednak czas na Tatry. Okazja nadarzyła się przy okazji testów plecaków. Dzień pochmurny, chłodny i deszczowy. Na szlakach i w schronisku pustki. Wiatr szalał zaciekle, więc gotowanie w terenie mijało się z celem. Próba nastąpiła więc w schronisku, co powinno ułatwić i wyjść na korzyść testowanej puszki z jedzeniem.
 
 
Postępowałem zgodnie z instrukcją i opisem na opakowaniu:
1. Zdjąć plastikowe i metalowe wieczko
2. Szpikulec znajdujący się w komplecie wbić do samego końca w otwory zaznaczone na puszce.
3. Otworzyć puszkę z jedzeniem, zdejmując wieczko
4. Poczekać 6-11 minut mieszając potrawę od czasu do czasu.
 
Trzeba przyznać że producent materiału nie żałuje. Dosyć gruba blacha, co dało się zauważyć już przy próbie otwarcia wieczka, a nawet dwóch. Dodatkowe wieczko plastykowe, a całość dodatkowo przykryta okładziną korkową. Podgrzewanie trwa od kilku minut, ale bulgotania pokazywanego na filmikach dostępnych na Youtube nie oczekujcie :-) Jedzenie jest ciepłe, ale szału nie ma. Tym bardziej że było to w ciepłym schronisku. Słabo to widzę na szlaku z minusową temperaturą. Minus
Cała puszka daje złudną wielkość, bo po dobraniu się do zawartości, wewnątrz jest zdecydowanie inaczej, co widać na zdjęciach :-)  Po opróżnieniu zawartości puszki, poprawiłem porcją bigosu ze schroniska.
Na koniec zderzenie z rzeczywistością.... Co zrobić z taką ilością odpadów ? Otulina korkowa, pokrywka plastykowa, puszka metalowa i ... no właśnie, jak sklasyfikować zawartość tego, co kryje się pomiędzy ściankami a co podgrzewa danie ? Wytwarzanie tak dużej ilości odpadów przy jednym posiłku zdecydowanie zniechęca.
Nie po to od kilku lat organizujemy wiele akcji ekologicznych i sprzątamy szlaki, by teraz przejść obojętnie obok takiego problemu "Czyste Góry, Czyste Szlaki "
Całość wypadła więc bardzo negatywnie.
Absolutnie nie zachęcam do korzystania z takiej formy zaspokajania głodu w górach. Ogólnie jeden wielki MINUS
 

 

 

 

 

 

 

 

 
Puszkę zabrałem ze sobą nawet na Grossglocknera. I bardzo dobrze że tam nie otwierałem by się przekonać o "przereklamowaniu" towaru. Jak pokazały testy w Tatrach, oraz co można przeczytać na forach internetowych, przy zerowej temperaturze podgrzewanie szwankuje i to poważnie.

Pokrewne artykuły

Administratorem Twoich danych osobowych jest Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników KRS: 0000556344 na podstawie art. 6 ust. 1 lit. b RODO. Skontaktować się z nami możesz mailowo [email protected]

Jeżeli chcesz wykorzystać materiały naszego autorstwa zamieszone na portalu skontaktuj się z nami: [email protected]