Czy niewielka miejscowość Kamianna, pomiędzy Grybowem a Krynicą-Zdrój, ma szansę ponownie przyciągać pszczelarzy i miłośników miodów z całego świata? Czy Kamianna może stać się miodnym uzdrowiskiem na miarę Krynicy-Zdrój? Sąsiednia Muszyna od kilku lat przeżywa istny boom turystyczny, dzięki odpowiednim inwestycjom. Z wieloletniego letargu wybudza się Piwniczna-Zdrój. Ba, nawet spisany na straty Żegiestów podnosi się z ruin. Cały region skupiony wokoło Krynicy-Zdrój z roku na rok przyciąga coraz więcej turystów. Czy zatem zapomniana na dziesięciolecia Kamianna, ma szansę na powrót na turystyczną mapę nie tylko Małopolski ale i Polski? Wiele wskazuje że tak.
Co jest takiego wyjątkowego w tym regionie, że wzbudza tak duże zainteresowanie nie tylko turystów ale i inwestorów? Jednym tchem można by wymienić główne walory jak: piękne pasmo Beskidów, meandrujący Poprad czy Muszynka, w wielu miejscach tryskające spod ziemi lecznicze wody zdrojowe, z ogromną ilością zabytków dopełniającą całości. To właśnie w tym regionie jest bodaj największe zagęszczenie drewnianej, zabytkowej architektury sakralnej. O zamkach i wyciągach narciarskich nie można nie wspomnieć. Można grymasić, a i tak każdy znajdzie coś dla siebie.
Wiele wskazuje na to że na terenie wioski Kamianna są źródła wód leczniczych. Jakiś czas temu władze gminy Łabowa przygotowywały się do próbnych odwiertów, które miały potwierdzić, czy miejscowość ma szansę stać się uzdrowiskiem by dołączyć do Krynicy-Zdrój, Muszyny czy Piwnicznej-Zdrój. Są już nawet wytypowane miejsca, w których należy wykonać odwierty, by przekonać się czy znajdują się tutaj złoża wód mineralnych i leczniczych. Jak zawsze problemem są pieniądze, bo aby wykonać odwierty na około sto metrów głębokości, na;leży liczyć się z kosztami około 300-400 tysięcy złotych każdy, a wytypowane są cztery lokalizacje. Gdyby udało się potwierdzić że odkryte złoża zawierają wody mineralne, bądź lecznicze, Kaminna będzie mogła ubiegać się o status uzdrowiska. Gdyby jednak okazało się że są to wody siarczkowe, wówczas będzie można wykorzystać do zabiegów leczniczych. Łącząc ofertę wód leczniczych z miodami z jakich słynie Kamianna, zachęta dla kuracjuszy i turystów byłaby ogromna.
Przez wiele lat Kamianna pozostawała zapomniana, mijana bezwiednie przez jadących drogą pomiędzy Grybowem a Krynicą-Zdrój. Czy to się zmieni? Jest ku temu duża szansa a zmiany na lepsze zaczęły się całkiem niedawno.
Sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć Renata Stelmach, łącząc jednocześnie środowisko nie tylko pszczelarzy, ale wszystkich który chcą przywrócić dawną świetność Kamiannej. Wsi w której tradycje miodne w 1960 roku zapoczątkował ksiądz Henryk Ostach. Jego wielkim marzeniem było, aby żeby w Kamiannej powstało sanatorium apiterapii. Aby plan zrealizować, w tym celu wykupił 26 hektarów hali Jaworzynki. Przez kolejne lata apiterapia jak i cała wieś rozwijała się znakomicie, by aż do końca XX wieku przyciągać specjalistów z całego świata. Ksiądz Ostach był inicjatorem m.in. budowy drogi biegnącej przez wieś, a także Domu Pszczelarza w centrum Kamiannej. Po śmierci księdza zainteresowanie apiterapią jak i całą wsią mocno podupadło.
Mijały kolejne lata i nic się nie działo, aż pojawiła się wspomniana wcześniej Renata Stelmach, budując pierwsze na Sądecczyznie miodowe uzdrowisko. Otwarcie Miodowej Kliniki jest kontynuacją, a właściwie wskrzeszeniem Światowego Centrum Apiterapii, które zapoczątkował ksiądz Henryk Ostach. Teraz jednak nie są to tylko pasieki z dziesiątkami uli i spotkania pasjonatów, a szerokie działania Fundacji. Dbałość o najwyższej jakości miody i wyroby miodopochodne pochodzące od lokalnych pszczelarzy to jedno. Tym co ma przyciągać turystów i kuracjuszy do Kamiannej to nowoczesny obiekt wypoczynkowo-zabiegowy. Są miody, jest zaplecze, czas na wodę...
By nie być gołosłownym, wybrałem się na miejsce by zakosztować miodów w tych okolicznościach przyrody. Tak przyrody, bo to także bardzo istotny element całej układanki. Kamianna to Beskid Sądecki a co za tym idzie, piękne, różnorodne tereny, lasy obfite w grzyby i czyste powietrze. Tereny na dużym obszarze pozbawione przemysłu, wszak dookoła większe i mniejsze uzdrowiska z tymi słynnymi jak Krynica-Zdrój, Muszyna czy Piwniczna-Zdrój włącznie.
Mimo iż uroczyste otwarcie odbyło się 20 czerwca tego roku, na oficjalne trzeba było poczekać kilkanaście dni. Co prawda już bez kwiatów i orkiestry, ale miałem tę przyjemność że byłem pierwszym, historycznym pacjentem Miodowej Kliniki. Nie, nie ma tutaj pomyłki bo nie klientem a właśnie pacjentem stałem się od momentu wejścia do obiektu. Po zameldowaniu i rozgoszczeniu się w pokoju (z pięknym widokiem na Beskid Sądecki) oddałem się przyjemnościom jakie czekają tutaj na gości.
Idealnie pasuje tutaj powiedzenie: "jedz, jedz, bo w domu tego nie masz". Zapewne niewielu "mieszczuchów" ma w domu jedzenie tak zdrowe jakie podawane jest w Miodowej Klinice. Nie ma tutaj nic przypadkowego i przemysłowego. Chleb, masło, sery i wędliny prawdziwe, wiejskie, bez tych wszystkich ulepszaczy, czy wreszcie prawdziwy miód. Tak, prawdziwy, w przeciwieństwie do ogromnej ilości podróbek zalewających nasz kraj, co ma wpływ nie tylko na smak i jakość ale i właściwości zdrowotne. Nawet kawę słodziłem lokalnym miodem, chcąc wykorzystać każdą sposobność. Na masaże miodem jednak się nie skusiłem, bo to ponoć bardzo bolesne :-)
Skoro o masażach mowa, to czas na przyjemności w części zabiegowej. Bez zbędnej zachęty i nie czekając na kolejnych kuracjuszy, udałem się na najniższą kondygnacje. Zacząłem oczywiście od masażu, jakże potrzebnego w miejskim zgiełku i ciągłych podróżach. Po masażu i herbatce z miodem, dałem się skusić na basen, tak filuternie puszczający zajączki świetlne, bo cała ściana okno z panoramą na lasy i wzgórza otaczające ośrodek. Po basenie moje ulubione miejsce w każdym hotelu, czyli sauna. Tutaj miałem do dyspozycji kilka, z suchą i mokrą włącznie, a na koniec, kubeł zimnej wody! Na odważnych czeka taka przyjemność, podwieszony w części z prysznicami, cebrzyk wypełniający się automatycznie zimną wodą. Stawia na baczność ! Polecam. Osoby chcące skorzystać z turnusów w Miodowej Klinice, wszystko będą miały rozpisane i dozowane przez specjalistów, z zabiegami i odpowiednio dobranym menu włącznie. Ja zrobiłem sobie dzień dziecka, więc korzystałem bezkarnie ze wszystkiego. Kaloriom pozwoliłem liczyć się w samotności.
Materiał powstał w trakcie wizyty studyjnej zorganizowanej przez Fundację "Po Zdrowie Do Natury" w ramach projektu:
"Popularyzacja Miodnego Szlaku jako atrakcyjnej destynacji bezpiecznego uprawiania turystyki"
Miodowa Klinika
Kamianna 50,
Pamiętajcie, że to dzięki tym małym stworzeniom mamy nie tylko miód ale i istniejemy. Specjaliści twierdzą, że bez pszczół życie na ziemi przetrwa maksymalnie 4 lata. Dbajmy o te najbardziej pracowite stworzenia na ziemi.
opracowanie & foto: Albin Marciniak
https://www.facebook.com/marciniak.albin/