Weekend w Berlinie

Dobry kierunek przed styczniowym Londynem.
W osobnym wątku uruchomimy ten temat Budapesztu.

Najkrótsze dni w roku też mają swój urok. Skoro Berlin zdobyty, może by tak pomyśleć o grudniowym Budapeszcie? Nie bójmy się karzełka żoliborskiego, który straszy nas "Papryką i Salami". Z Krakowa mamy znakomite połączenie kolejowe nocnym pociągiem do stacji ":Budapest Keleti". Trzeba by znaleźć hostel i z pieśnią na ustach:

Kossuth Lajos azt üzente:
Elfogyott a regimentje.
Ha még egyszer ezt üzeni,
Mindnyájunknak el kell menni!

ruszyć nad Dunaj.

Kolejna stolica zwiedzona i obfotografowana. Ponad 1,5 tys zdjęć z Berlina do obrobienia i skatalogowania do relacji.
Wszystko postaramy się opisać ale już można stwierdzić że jest znacznie taniej niż zakładaliśmy a zabytków jednak jest sporo z 1300 metrowym fragmentem muru jako najdłuższa galeria.
Było warto i polecam wszystkim odwiedzić to miasto.

Pozdrawiamy z Berlina!


Berlin zdobyty, ale nie taki duży jak go w przewodnikach malują... Wczoraj zaledwie w 4h zobaczyliśmy najważniejsze zabytki, a dzisiaj muzea.

Udało się!
Ledwo świt zaróżowił niebo na Tesco (prawie punktualnie o 7.00), dzielna ekipa Klubu Podróżników w liczbie kilkorga (dwóch ludzi i trzy kobiety) pomknęła na podbój prawie zaprzyjaźnionego państwa. Jazzy dziarsko ujął stery swego bolida i ruszyli z piskiem opon!
Jazzy nie lenił się za kierownicą, bo już o 13.20 byli na miejscu.
Berlin zdobyty!
I słuch o nich zaginął.

Bawcie się dobrze! I nie zapomnijcie aparatów!