Schronisko Górskie PTTK Markowe Szczawiny
szlaki prowadzące do schroniska
szlaki zimowe narciarskie dla miłośników narciarstwa skitourowego.
UWAGA! Szlak od przełęczy Jałowieckiej do schroniska jest otwarty. Wielu turystów o to pyta bo na wielu mapach starszych jest oznaczony jako zamknięty.
Historia
Parcelę na polanie Markowe Szczawiny, na północnych stokach Wielkiej Babiej Góry, usiłował zakupić niemiecki związek turystyczny Beskiden-Verein z Bielska już w 1902 roku. Dowiedziawszy się o tym Hugo Zapałowicz namówił “Sabałę babiogórskiego”, Wawrzyńca Szkolnika, by wyperswadował tę sprzedaż swoim wspólnikom z Markowych Rówienek (“bo jakże sprzedawać heretykom, na których diabeł widły brusi”), obiecując za to suty poczęstunek dla wszystkich. Poczęstunek ten wraz z “podarkami z cygar” kosztował “pona majóra” podobno 60 guldenów (równowartość około 35 dolarów) i uratował miejsce na schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego.
Plan budowy schroniska zatwierdziło w dniu 20 maja 1906 r. walne zgromadzenie Oddziału Babiogórskiego TT w Makowie, uchwalając równocześnie natychmiastowe przystąpienie do prac kosztem 2 tysięcy koron austriackich. W piśmie do Wydziału TT w Krakowie z 23 maja tegoż roku Zapałowicz prosił o pożyczkę w wysokości 1000 koron, podając następującą motywację:
“...potrzeba ta odczuwana od dziesiątek lat, konieczna wobec potężnego i zupełnym oskrzydleniem grożącego nam Beskidenverein’u, jest zbyt jasna, aby ją bliżej uzasadnić...”.
2 czerwca 1906 r. Zapałowicz otrzymał odpowiedź Wydziału TT, przyznającego na budowę 600 koron subwencji oraz 400 koron pożyczki. 7 czerwca odbyło się posiedzenie zarządu Oddziału Babiogórskiego poświęcone w całości sprawom schroniska. 11 czerwca sporządzono akt kupna-sprzedaży parceli za łączną kwotę 180 koron, z zastrzeżeniem, że gospodarzem schroniska zostanie jeden ze współwłaścicieli Markowych Szczawin.
4 czerwca zawarto z cieślą Klemensem Trybałą z Zawoi umowę, która brzmiała następująco:
“...obowiązuję się wystawić schronisko według danego mi planu (10 m długie, 7 m szerokie itd.), na Markowych Szczawinach, przed końcem lipca b.r. Za każdy dzień spóźnienia obowiązuję się wypłacić 10 koron, wyjąwszy długie słoty. Materiał: kamienie, drzewo budowlane, deski, gonty, w ogóle cały materiał ma być na miejsce zwieziony (...) Za wybudowanie całego schroniska, z oknami, z oszalowaniem wewnątrz, według planu i ustnej co do innych szczegółów umowy, żądam 500 koron, obowiązując się budową swoją odpowiedzieć wszystkim życzeniom Oddziału Babiogórskiego. Schronisko ma mieć przed frontem kryty ganek, 1,5 metra szerokości, o 4 lub 6 filarowych słupach. W połowie budowy proszę o 100 koron (mniej więcej), po zupełnym zakończeniu budowy resztę. 14 czerwca 1906. Klemens Trybała. Świadek Wojciech Trzebuniak. Dr Hugo Zapałowicz, prezes Oddziału Babiogórskiego”.
18 czerwca dyrekcja dóbr żywieckich przydzieliła Oddziałowi Babiogórskiemu po zniżonej cenie drewno na budowę, pochodzące z kniei ponad Markowymi Szczawinami. 5 lipca prezes Zapałowicz dokonał lustracji budowy, stwierdzając przygotowanie belek oraz 12 kóp gontów. Wyposażenie schroniska przygotował członek zarządu Oddziału, Edward Wolski, dostarczając ze swego sklepu w Zawoi po koszcie własnym pościel, lampy i niezbędny inwentarz kuchenny. On także, jako agent firmy ubezpieczeniowej “Florianka”, ubezpieczył obiekt od pożaru.
Ponieważ plan schroniska sporządzony przez zarządcę lasów w Zawoi, inż. Fr. Róvera, nie całkiem odpowiadał Zapałowiczowi, przeto budowniczy Trybała otrzymał jeszcze przed podpisaniem umowy wersję silnie zadiustowaną. Prezes Oddziału czuwał nad budową, dochodząc w każdy bezdeszczowy dzień na Markowe Szczawiny aż spod kościoła w Zawoi, gdzie mieszkał w organistówce.
10 sierpnia, niecałe dwa miesiące po podpisaniu umowy z budowniczym, schronisko przekazano prowizorycznie do użytku turystom. 14 września dr Zapałowicz wniósł w plecaku pierwszą księgę pamiątkową i pieczątkę metalową z napisem “Schronisko babiogórskie”, a także gipsowy posążek Madonny, który pod wieczór własnoręcznie umieścił w maleńkiej nyży nad wejściem na werandę.
Otwarcie schroniska
15 września 1906 r. pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich uroczyście otwarto. Poświęcił je ówczesny wikary w Zawoi, ks. Adam Górkiewicz, a wstępne przemówienie wygłosił wójt Zawoi, Wojciech Włosiak, dziękując Towarzystwu Tatrzańskiemu za dokonane na stokach Babiej Góry dzieło. Następnie na polanie przed schroniskiem zaczęła się zabawa. w której rej wodził stary już Wawrzyniec Szkolnik, w maleńkiej jadalence po odczytaniu telegramów gratulacyjnych Hugo Zapałowicz wzniósł toast za pomyślność schroniska i polskiej turystyki. W międzyczasie ustała mżawka i Diablak wyłonił się w promieniach zachodzącego słońca. Do Zawoi schodzono płajem przez Czatożę, z przygrywającą kapelą góralską na przedzie.
Schronisko na Markowych Szczawinach miało początkowo niedużą kuchnię, malutką jadalnię, dwie sypialnie o łącznie dziewięciu łóżkach i wyścielone sianem poddasze dla zbiorowych wycieczek, które już wtedy projektowano zabudować w przyszłości dwoma sypialniami. Pierwszym gospodarzem był Józef Gancarczyk z Markowych Rówienek, który otwierał obiekt zazwyczaj tuż przed Zielonymi Świętami, a zamykał jesienią, około 20 września, zwożąc koce i pościel do swego domu. W porze zimowej, w razie powiadomienia na czas przez pocztę lub w inny sposób, Józef przypinał karple domowego wyrobu i przebijając się niejednokrotnie przez głębokie śniegi wynosił niezbędny inwentarz i żywność na plecach do schroniska, gdzie palił intensywnie pod kuchenką, by ogrzać jako tako tzw. “sypialnię dla panów”.
Podczas I wojny światowej ruch w schronisku, który przedtem sięgał już około tysiąca turystów rocznie (w tym około 1/3 pasantów), był tak słaby, że nawet nie pokrywał gospodarzowi kosztu utrzymania obiektu. Jesienią i wczesną wiosną włamywali się do domku kłusownicy i włóczędzy, okradając go z koców i pościeli.
W okresie międzywojennym roczna frekwencja zbliżała się do 3 tysięcy; od 1932 r. schronisko było otwarte bez przerwy. Rozbudowane w 1934 r. przez W. Midowicza do granic możliwości, zaopatrzone w wodociąg i podstawową kanalizację, mieściło zimą 32 łóżka w ogrzewanych sypialniach oraz do 20 osób w zbiorowej sypialni na pryczach. W 1936 r. schronisko otrzymało połączenie telefoniczne, a w 1938 r. zabudowano werandę i równocześnie oszpecono budynek na wiele lat, dodając trzecią mansardę i kryjąc całość płaskim daszkiem.
Lata powojenne
Pod koniec II wojny światowej gospodarz i powiernik Rudolf Wieigus ocalił przeznaczony do spalenia obiekt, wykupując go łapówką z rąk przeciwpartyzanckiej obławy niemieckiej. W 1950 r. zakończono budowę aneksu noclegowego, który z czasem zyskał miano Goprówki, od rezydującego tam stale posterunku GOPR. Z czasem kilkakrotnie rozbudowano sanitaria schroniskowe, choć i tak podczas silniejszego ruchu turystycznego począł się zaznaczać niedobór wody, szczególnie w godzinach porannych.
W latach powojennych z całej plejady gospodarzy szczególne uznanie turystów babiogórskich zyskali Jan i Maria Czeczowie oraz Stanisław Jarosz z Zakopanego. W czasie gospodarowania tego ostatniego schronisko uzyskało oświetlenie elektryczne, początkowo zasilane z dość hałaśliwego agregatu, oraz centralne ogrzewanie w głównym budynku. Po odejściu Jarosza wygląd starzejącej się budowli począł ulegać coraz większym zmianom. Podstemplowano artystycznie niebezpiecznie uginający się sufit jadalni i powiększono kuchnię, oddzielając ją od jadalni wymurowaną z głazów ścianą. Poszedł pod młot kasacyjny pięknie rzeźbiony kredens o półwiekowej tradycji, zalano kolorowym betonem podłogę dużego hallu, utworzonego w 1932 r. z dawnej kuchni i jadalenki. Znikła stacja termometryczno-opadowa Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej założona 40 lat wcześniej, wreszcie rozpoczęły się długie targi o zredukowanie działalności gastronomicznej, prowadzone z dyrekcją Babiogórskiego Parku Narodowego, którą niepokoił nierozwiązany problem śmieci i brak osadnika ścieków.
W 1966 r. z inicjatywy Edwarda Moskały wzniesiono na Markowych Szczawinach Muzeum Turystyki Górskiej, maleńki domek na kształt pierwszego schroniska, wypełniony po brzegi eksponatami. Opodal, na dawnym grobie zabitego partyzanta, postawiono krzyż z wbudowaną figurynką Madonny, tą samą, którą H. Zapałowicz umieścił w 1906 r. w nyży schroniskowej werandy.
Nowe schronisko
15-09-2006 odbyły się uroczystości 100lecia schroniska Markowe Szczawiny w czasie których wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego schroniska. Stare niestety już było tak zgnite, że nie nadawało się do remontu. Na wiosnę 2007 przystąpiono do rozbiórki budynku schroniska a po jej zakończeniu rozpoczęła się budowa nowego. Budowa trwała jak na warunki górskie bardzo krótko, gdyż już 20-11-2009 nowy obiekt przyjął pierwszych turystów. Oficjalne otwarcie nowego schroniska na Markowych Szczawinach nastąpiło 25-04-2010r. Mamy nadzieję, że wpisze się w historię turystyki równie piękną karta jak poprzedni obiekt.