Kolejny wyjazd w Tatry i jak zwykle szczęście z idealną pogodą.
Po piątkowym wieczorze w schronisku w 5 Stawach nastał sobotni leniwy poranek. Słońce, kilka chmurek dla kontrastu i dosyć silny wiatr zachęciły mnie do wyjścia ze schroniska na spacer po dolinie. Początkowo zamiarem było leniwe przejście doliny i ewentualne wejście na Kozią Przełęcz ale... no właśnie zawsze pojawia się jakieś ale. Po dojściu na przełęcz i przywitaniu się z dobrze znajomą drabinką owianą wieloma legendami, stwierdziłem że profanacją było by schodzenie tą samą drogą a pogoda taka piękną...
Kilka chwil dla nasycenia się widokami i powolna wspinaczka częścią Orlej Perci.
Mimo że była to jesienna sobota i wręcz wymarzona pogoda, to aż do Koziego Wierchu spotkałem zaledwie 5 osób.
W sezonie letnim bywają tu tłumy i w newralgicznych miejscach tworzą się zatory a ten weekend w Tatrach był taki jakiego szukają samotnicy wędrujący po górach. W schronisku sobotni wieczór był umiarkowany a piątek wręcz pustawy.
W niedzielę schodząc przez Świstówkę wstąpiłem do Morskiego Oka na śniadanie i nawet tam w niedzielne przedpołudnie było zaledwie kilka osób co zachęciło nawet do rekreacyjnego odwiedzenia Tatr przez samego naczelnika TOPR Jana Krzysztofa.
Obecny okres jest idealny dla szukających ciszy i spokoju w Tatrach z pięknymi kolorami na wszystkich szlakach.
drabinka na Koziej Przełęczy
z naczelnikiem TOPR
foto:Albin Marciniak