W pogoni za marzeniem - Tokyo
Bartłomiej Wasiak
Moja przygoda zaczęła się bardzo dawno temu. Od dziecka marzyłem, by wylecieć do kraju kwitnącej wiśni, aż pewnego dnia moje życzenie stało się rzeczywistością. Odwiedziłem miasto o tysiącu twarzy, odkrywanie miasta rozpocząłem od zjedzenia słynnego japońskiego omleta nadziewanego ryżem i warzywami, polanym sosem pieczeniowym. Bo przecież głodny nie będę zwiedzać Tokyo!
Po obfitym posiłku wybrałem się do Edo-Tokyo Muzeum, w którym znajdują się miniatury miasta z okresu Edo. Można tam zobaczyć, gdzie mieszkali, co jedli, jak się ubierali, jak wyglądało życie ludzi oddzielonych oceanem od innych krajów. Widziałem ludzi w przepięknych ręcznie robionych strojach oraz przedmioty, które zachowały wspomnienia z tamtego okresu.
Dzień zleciał, nastała noc. Ale jak to mówią Tokyo to miasto, które nigdy nie śpi, to tutaj dzień łączy się z nocą. Szczególnie na Shinjuku – jednej z dzielnic Tokyo. Mimo iż nadchodzi już północ, można zauważyć, że to miasto nie ma zamiaru iść spać, jeszcze nie teraz. Nadal można zobaczyć w dźwiękoszczelnych oknach ludzi śpiewających teksty do ulubionych piosenek oraz usłyszeć dźwięki smażonego kurczaka teriyaki za rogiem.
Jak to mówią „nowy dzień, nowe wspomnienia”. Tokyo jest miastem, w którym stary świat łączy się z nowoczesnością. Najbardziej widać to po japońskich ogrodach, kiedy z gwarnej ulicy wchodzisz do ogrodu. Wtedy człowieka ogarnia spokój i cisza, a jedyne co do niego dociera to dźwięki otaczającej go natury. To właśnie w samym sercu Tokyo odnaleźć można przepiękne Ogrody Pałacu Cesarskiego.
Nie od dziś wiadomo, że religia w Japonii odgrywa bardzo ważną role, ale czy wiedzieliście, że brama Torii w dosłownym tłumaczeniu oznacza miejsce dla ptaków? Pierwszą z nich zbudowano by wywabić z jaskini boginie Amaterasu, która się tam ukryła. Podstęp sprawił, że z niej wyszła, a sprawił to śpiew rajskich ptaków siedzących na Torii. Dzięki temu na świat powróciło słońce.
Będąc w Japonii nie przepuściłbym okazji do wcielenia się w postać wojownika z stalowym mieczem, walczącego o honor i sprawiedliwość w starożytnej Japonii. Na szczęście nie musiałem robić seppuku.
Oczywiście moje wspomnienia związane z Japonią na tym się nie zakończyły. Może pewnego dnia opowiem wam więcej, a tymczasem na koniec pokaże wam chyba najsłodszego zwierzaka jakiego widziałem w Japonii.