Strona 4 z 8
Boliwia El Dorado - relacja cz.3
Ameryka Południowa
Odsłony: 44770
Spis treści
Rzeka znacznie się zwężyła i nabrała sporej głębokości. Niestety nie mogliśmy sprawdzić jej wędkarsko - wciąż byliśmy uzależnieni od zbieraczy bananów, którzy w końcu robili nam grzeczność. Choć musieliśmy zapodać i własne paliwo (50litrów) - dobrze, że mieliśmy.
Za którymś zakrętem w głuchym lesie zobaczyliśmy indiańskie dzieci.
Pochodziły pewnie z wioski ukrytej w cieniu drzew.
Płyniemy dalej.
W końcu "bananowcy" się zlitowali i pozwolili zarzucić wędkę ale tylko w celu konsumpcyjnym, w końcu dawno było po porze obiadowej a banany jeszcze mocno zielone.
Cholera! W takich przypadkach nie ma szans na dłuższe porzucanie - surubi są wszędzie i współpracują chętnie. W tym przypadku "zbyt chętnie" - wziął w trzecim rzucie i już mieliśmy po łowieniu.
Myszołów
Wysoka woda potrafi odwrócić drzewo do góry korzeniami!
Wciąż płyniemy chłodząc falami wygrzewające się na brzegu kajmany.
Ararauny zwyczajne (Ara ararauna)
Grzbiety błękitne a spody wyraźnie żółte - papuzi skrzek wydaje się kłócić z harmonijnie mieniącymi kolorami w locie.
Badania wykazały, że ararauny zjadają co najmniej 20 gatunków roślin, z których wiele jest dla ludzi niesmacznych lub nawet toksycznych, a które im najwyraźniej nie szkodzą.
Ararauny i inne ary często zjadają kawałki gliny, co być może pomaga im neutralizować szkodliwe substancje, zawarte w ich diecie.
Karakara czarnobrzucha (Polyborus Plancus)
Myszołów łupkowy (Buteo albonotatus) - samica. Poluje zazwyczaj z powietrza, latając razem z urubu, do których ma podobną sylwetkę. Być może to podobieństwo pozwala mu bardziej zbliżyć się do zdobyczy, która normalnie nie ucieka przed niegroźnym urubu. Ponadto bardzo odważnie broni swojego gniazda. Atakuje, a nawet może uderzyć człowieka, który podejdzie/podpłynie do niego zbyt blisko!
"zchilloutowana" capibara
Drzewo dławigadów
Dławigady Amerykańskie (Mycteria americana)
Żerując dławigady brodzą po brzuchy w wodzie i przeczesują ją na wpół otwartymi dziobami. Gdy natrafią na zdobycz, zamykają dziób i dławią ofiarę.
Kolonia dławigadów
Taka ilość ptaków potrafi ściągnąć hałasem uwagę wszystkiego.
Ararauna sprzeczająca się z motorem naszego silnika ;)
Żółw wygrzewający się na gałęzi
Ja - Paweł
Grzesiek po trzecim tygodniu w Boliwii a wcześniej jeszcze dwa w Wenezuelii.
Kolejna capibara - gdyby nie kajmany i jaguary, których stają się najczęstszą ofiarą szczególnie w okresie suszy, miałyby tu raj.
Kwiaty dżungli
słodkowodny delfin rzeczny
Kolejny, wygrzewający się kajman - ten miał jednak 4 metry!
Ślepowron (Nycticorax nycticorax)
My widzieliśmy kolejnego kajmana, zbieracze bananów kilka drogich pasków, torebek czy par butów.
Czasem kajmany okazywały się estetami i lubiły podziwiać ładne widoki z wysokości, nawet jeśli wiązało się to z trudną wspinaczką.
Żabiru argentyński (Jabiru mycteria) - największy bocian Nowego Świata
Kolejna gadzina - ileż tego tam było.
Tak się płynie i mija kolejne kajmany a te tylko gdy zauważą, że łódź zwalnia bądź odbija w ich stronę natychmiast zsuwają się znikając pod wodą. Ciekawe ile gadów było ukrytych w rzece.
Kolejne drzewo dławigadów
Napieramy dalej w stronę cywilizacji aż docieramy do... Polski. Oczywiście wcześniej zdążyliśmy się pożegnać i ze zbieraczami bananów i z Adamem - z całą Boliwią. Jednak nie rozstawaliśmy się z nią na długo. W głowach naszych narodził się projekt "Boliwia", niestety potem musiał ulec zmianie ale koniec końców wyszło jeszcze lepiej. Amerykę Południową odwiedzałem od lat i praktycznie już od Meksyku na południe widziałem wiele - , nie widziałem jednak takiego zatrzęsienia ryb jak w Boliwii nigdzie indziej. Kiedyś też komuś powiedziałem, że gdy zobaczę jaguara przestanę do Nowego Świata wracać - w Boliwii było mi dane tego roku zobaczyć jaguara w całej okazałości i to dwa razy. Drugi na dodatek był czarną panterą! Oczywiście wracać będę tam zawsze! Odwiedzane miejsca okazały się tak urocze, że jasnym się dla mnie stało także iż w Ameryce Południowej pewnie nie znajdę piękniejszych rzeczy, wspanialszych rzek i lepszych ryb niż złote dorado w Boliwii! Postanowiłem zbudować tam bazę wędkarską z prawdziwego zdarzenia by więcej ludzi mogło doświadczyć tam tego co ja! Na prawdę warto! Dla mnie i kolegów z Bayan-goł warto żyć właśnie dla takich rzeczy!